FPP BOARD (http://board.fpp.pl//index.php)
- (http://board.fpp.pl//forumdisplay.php?forumid=8)
-- (http://board.fpp.pl//showthread.php?threadid=12752)
Ksztaltowanie osobowosci...
Przy okazji Dnia Matki zupelnie przez przypadek cos pchnelo mnie do przemyslen na temat dziecinstwa i tego jaki to wplyw ma ono na nasza osobowosc. OK, "nic nowego" powiecie, od dawna to wiadomo, psycholodzy w polowie (jesli nie wiecej) chorob psychicznych jako przyczyne widza problemy w dziecinstwie. Ale ja nie do konca o tym chcialem. Po kolei.
Poszedlem w srode do kwiaciarni kupic mamie jakiegos kwiatka. Stanalem w srodku, w kolejce i zaczalem sie zastanawiac co wybrac. Wyszedlem z wniosku, ze dawanie roz, jakkolwiek mile i piekne by byly, jest zbyt banalne. Wszyscy naokolo daja sobie roze, po prostu ten kwiat mi sie tymczasowo znudzil, za duzo chyba ich porozdawalem w ciagu osiatnich lat. W kazdym badz razie ostatecznie zdecydowalem sie na lilie. Kazdy kto mial stycznosc z tym kwiatem zapewne zna jego charakterystyczny i intensywny zapach. Ja tez go poczulem w drodze do domu... Bardzo mi sie ta won spodobala... I przypomniala mi cos z dziecinstwa... Otoz w wieku przedszkolnym, gdy przeprowadzilem sie z cala rodzinka do Wroclawia (z Czestochowy) przez ponad rok najpierw mieszkalem u babci. I w tzw. salonie (zwanym takze pokojem goscinnym, living roomem - wiece, tam gdzie stoi tv ;D) bardzo czesto wtedy staly lilie. Pamietam ten charakterystyczny zapach i klimat. Taka scene mam przed oczami: wstaje rano, w pizamie ide do salonu, a ze byl on strony wschodniej, wiec bylo w nim pelno swiatla, wlaczam Polonie 1 aby obejrzec sobie Yattamana czy innego Daimosa. W powietrzu roznosi sie won lilii, ciocia przynosi mi sniadanie... Fajnie bylo I tamten zapach teraz mi sie przypomnial, zapach lilii. I natychmiast mi sie spodobal. Jak mama postawila go w naszym salonie to od razu jakos tak milej sie zrobilo i od srody bardzo czesto tam przebywam
Przy okazji tego wlasnie zaczalem sie zastanawiac jaki wplyw na nasza osobowosc ma nasze dziecinstwo. Nie tylko na nasz charakter, usosobienie do zycia (choc to lubi sie zmieniac jeszcze w wieku mlodziezowym, moze tez w doroslym (tego ostatniego jeszcze nie sprawdzilem)), ale takze na nasze gusta.
Przykladem moze byc wspomniany wyzej zapach. Jako inny przyklad podam takze zwiazany z zapachami (w ogole jakis rok temu stwierdzilem, ze zapachy odgrywaja bardzo wazna role w naszym zyciu). Jakis czas temu poznalem pewna dziewczyne. Po dwoch czy trzech dniach zauwazylem, ze ma bardzo ladny i charakterystyczny zapach, bardzo mi sie spodobal. Tydzien pozniej zauwazylem, ze moja mama uzywa bardzo podobnych perfum (o dosc intensywnym zapachu trzeba przyznac). W tym momencie przypomniala mi sie tez inna kolezanka, ktora poznalem prawie dwa lata temu (przy okazji zmiany szkoly) i ktorej zapach tez mi sie spodobal. I sie okazalo, ze ona tez uzywala podobnych perfum (nie takich samych, ale podobnych).
Albo wezmy np. muzyke. Gdy bylem bodajze w 3 klasie SP, moj brat (wtedy 7 kl. SP) przyniosl do domu jakies punkowe kasety. Sluchal ich w kolko, zaczal sie tym interesowac. A ja, jak to mlodszy brat, poszedlem w jego slady. Na poczatku punk, pozniej metal (to juz samemu, bez udzialu brata, choc to on zabral mnie na pierwszy koncert w zyciu, do tego metalowy). Ciekawy jestem jak bym dzisiaj wygladal, czego bym sluchal i jakie mial idee gdyby nie tamto zdarzenie z przeszlosci, albo gdyby moj brat przyniosl jakis hip-hop.... W tej chwili przypomniala mi sie inna kolezanka z gimnazjum. Slucha ona takich kapel jak Korn, Linkin Park, Slipknot, Limp Bizkit, Kid Rock. Czyli nazwijmy to w uproszczeniu "polaczenie hip-hopu z metalem". Kiedys opowiadala mi i gustach muzycznych swoich starszych braci - jeden slucha Deep Purple, Led Zeppelin, a takze roznego rodzaju metalu (nie death czy black, ale bardziej takie klasyki, Iron Maiden cyz cos). Z kolei drugi slucha hip-hopu. Jej gust to mix muzyki, ktorej miala okazje nasluchac sie w dziecinstwie... Inna kolezanka (same kolezanki mam, wtf? ) ma ojca muzyka, ktory czesto zabieral ja na swoje koncerty jazzowe do roznych klubow. Dzisiaj oprocz roznej metalowej sieczki, bardzo lubi posluchac jazzu czy muzyki powaznej.
Jedzenie tez jest wazne. Moja babcia w czasach kiedy u niej mieszkalem bardzo czesto robila nalesniki z serem oraz placki. Dzisiaj sa to moje ulubione potrawy. I jajecznica z kielbasa. I nikt nie robi lepszych niz moja babcia i ciocia (razem mieszkaja). Mojej mamie sie tez zdarzy, ale robi je raz na rok, jak nie rzadziej...
Siedze wiec sobie ostatnio i szukam innych powiazan moich upodoban z moim dziecinstwem. Bardzo lubie jak mam w pokoju jasno, duzo swiatla slonecznego jest. Moze dlatego, ze wiekszosc czasu u babci spedzalem wlasnie w naslonecznionym pokoju? Nie lubie kawy, bo jak mialem 5 lat ciocia dala mi lyka jakiejs takiej dziwnej kawy o strasznie gorzkim smaku, ktora od razu wyplulem. Nienawidze pomaranczy, bo kiedys dawno moj brat zatrul sie nimi i trafil do szpitala - dzisiaj skreca mnie na ich widok, zapach czy smak. Lubie pomidory, bo dziadek w ogrodku ma szklarnie, w ktorej sa posadzone pomidory - i w czasach jak mieszkalismy u niego chodzilismy z bratem, rwalismy sobie pomidory z krzakow i jedlismy jeden za drugim.
Fascynujace... Przynajmniej dla mnie. Z tym wszystkim powiedzianym i z dodatkowymi przemysleniami, mozemy sobie zaplanowac jakie bedzie nasze dziecko. Wystarczy podawac mu odpowiednie bodzce w odpowiednich ilosciach w dziecinstwie, zeby ujawnily sie one w wieku mlodzienczym czy doroslym.
Ciekawe jest wiec to, jak bardzo jestesmy zalezni od naszych rodzicow. Wydawac by sie moglo, ze mamy swoje zycie calkowicie w naszych rekach, szczegolnie nasze gusta. A jednak okazuje sie, ze nie. Rzeczywiscie niedaleko pada jablko od jabloni.
__________________
Troche ntg ale jakim trzeba byc ignorantem, zeby korn i slipknot dac do jednego worka z linkin park i czymstam jeszcze. O gustach sie nie dyskutuje [w sensie nie narzuca innym] ale pisanie bredni to inna sprawa. Co do gustu muzycznego - zalezy on od tego ile i jak roznej muzyki sie sluchalo w zyciu. Jeszcze tylko nie znalazlem wyatku, ktory by ta regule potwierdzal
__________________
Redaktor naczelny http://qw.fpp.pl || Autor www.psychomod.tk || Clan Leader www.EIDclan.org || Admin mp3.wsisiz.edu.pl || Admin sexy.frag.pl
Re: Ksztaltowanie osobowosci...
quote:
Napisane oryginalnie przez [FPP]SweepeR*1337
Ciekawe jest wiec to, jak bardzo jestesmy zalezni od naszych rodzicow. Wydawac by sie moglo, ze mamy swoje zycie calkowicie w naszych rekach, szczegolnie nasze gusta. A jednak okazuje sie, ze nie. Rzeczywiscie niedaleko pada jablko od jabloni.
__________________
od cholery watkow. fajny temat.
lecim z koksem:
moje soboty wygladaly podobnie czy tez dzien powszedni w wakacje jak bylem maly. wpierw polonia 1 (wtedy chyba jeszcze ntv) i sniadanie do lozka, potem na dworek i live tsubasa z kumplami na boisku przed domem.
a dziecinstwo jak to dziecinstwo ma najwiekszy wplyw na cale nasze zycie. a gust to czesc skladowa osobowosci. dlatego takie wazne jest odpowiednie wychowywanie dzieci bo to jest decydujacy okres socjalizacyjny.
z tymi zapachami nie bardzo skumalem czacze. no jak ci sie jakis zapach podoba to chyba naturalne, ze podobne tez ci sie beda podobac. za to ciekawsza przeslanka bylo to, ze wsrod osob, ktore uzywaja perfum o podobnym zapachu jest twoja matka. z nia pierwsza miales stycznosc i z jej zapachem. no i tutaj to juz psychologia sie zaczyna freudowska. u mnie skolei zapach odgrywa bardzo slaba role bo mam bardzo slabe powonienie. prawie wogole nie zwracam uwagi na zapachy.
muzyka. i gusta muzyczne. dla mnie najciekawszy podjety tu watek. gdy sie ma rodzenstwo starsze to sprawa jest ptosta.
"dziedziczy" sie te same gusta muzyczne jesli starszy brat jest dla nas jakims tam wzorem do nasladowania. jesli nie jest dzieje sie wowczas przeciwproporcjonalnie. co do dziewczyn ze starszymi bracmi to jest to wtedy jeszcze wymowniejsze jako, ze ogolnie przyjmuje sie, iz kobiety nie maja wysublimowanego gustu muzycznego. chodzi o to, ze maja nature bardziej odtworcza muzycznie. sa jak zawsze wyjatki od reguly ale psychologia dosc dobrze udokumentowala juz to co wczesniej powiedzialem (polecam wyklady w szkole shoolera dotyczace roznic budowy mozgu kobity i mezczyzny. genialny profesor, genialne wyklady). ale najciekawszymi przykladami sa albo synowie pierworodni albo jedynaki. nie maja wyraznego wzorca w swoim wieku. sa kumple, przyjaciele ale oni nie maja tak duzego wplywu. oczywiscie czesto osoby przystosowuja sie w poczatkach swej socjalizacji do ogolu grupy, a tam przewodza zazwyczaj dzieci, ktore maja starszych braci (ale to juz inna bajka) i wowczas zarowno gust muzyczny jak i wiekszosc innych dostosowywane sa do grupy rowiesniczej co spaja te grupe i dziecko nie czuje sie odrzucone ze swojego malego spoleczenstwa. tak wiec wbrew pozorom w poczatkach naszgo istnienia na swiecie to otoczenie w jakim przystajemy wplywa na nasza osobowosc a nie wybieramy kolegow wedlug naszej osobowosci. dopiero w poniejszym czasie, podstawowka, szkola srednia bardziej nawet, gdy juz mamy dosc wyraznie wyksztalcona osobowosc a wiec i gust dobieramy wowczas kolegow pasujaych do naszej osobowosci.
teraz moze troche bardziej autobiograficznie o guscie muzycznym. ja np. swego czasu glownie light rocka sluchalem. byly to czasy braku netu, malej ilosci kasy. rowniez stosunkowo malo sluchalem wowczas muzy. ale po wejsciu napstera wszystko sie zmienilo. sciagnalem wszystko co chcialem, wysluchalem wszystko co chcialem. no i fajnie. nic fajnego w danym gatunku juz nie bylo. byly dwie mozliwosci. albo kopac glebiej i szukac z tego samego gatunku innych ciekawych, niszowych, malo znanych kawalkow, albo przezucic sie na inne gatunki, poprobowac. pierwsze wyjscie bylo trudniejsze technicznie od drugiego. wymagalo (teraz dla mnie smiesznie prostej) techniki szukania takich informacji w necie lub kumpli jakis w miare stalych o podobnych zainteresowaniach muzycznych, ktorzy mogliby cos poradzic (czy to netowych czy w "realu"). w necie kumpli stalych wtedy nie mialem. jakos net mi wtedy sluzyl tylko do prostych dzialan i nie przesiadywalem na zadnych irach, chatach, gg wtedy jeszcze nie bylo, boardach. jako, ze to byly czasy lo, kumple z podworka skolei byli juz na studiach, jako ze na podworku nie mialem kolegow w rownym mi wieku, tylko od 4 lat starszych w zwyz i dlatego sie z nimi za czesto juz nie widywalem, a w liceum w grupie, w ktorej sie obracalem to raczej nikle bylo zainteresowanie muzyka i mozna powiedziec ze ja mialem na jej temat chyba najwieksze pojecie takowoz tez nie mialem skad zasiegnac informacji o jakis ciekawych kawalkach z danego zakresu muzycznego jaki wowczas sluchalem. stad tez autoamtycznie jakoby obrala sie (bo nawet nie ja ja obralem jakos swiadomie, tylko tak poprostu wyszlo) droga nr. 2. zaczalem sluchac roznej muzy. wlasciwie wtedy kazdej procz hh i metalu. dlatego, ze nie przepadam za skrajnosciami a fanatyzmu na przyklad wrecz nie nawidze. a moim zdaniem obie grupy sa dosc skrajne. zarowno hh jak i metale. nic na to nie poradze. i nie mowie tu juz o guscie muzycznym, bo to akurat potrafie zrozumiec, ze ktos lubi taka a ktos inny inna muze. ale nie moge pojac kolesi, ktorzy w 40 stopniowe upaly popieprzaja w czarnych ubraniach
lub kolesi ktorzy jak biegna na przystanek autobusowy to musza podciagac spodnie. tak wiec poniewaz obie "subkultury" (nazwijmy je tak umownie) mnie wlasciwie smieszyly (do tej pory mam obrazek 10 szerokospodniowcow caly rok zgrywajaych twardzieli z teledyskow, pewnego dnia jednemu koles z mojej klasy poniekad dla zgrywu poniekad niechcacy strzelil w leb pilka od nogi [koles dobrze gral wiec bez trudow jebal fote w pysk
]). oczywiscie tamten z lapami do tego kolesia z mojej klasy a za nim cala flota ziomkow. no a tamten ze stoickim spokojem mowi, ze po szkole moga sie napieprzac. no i oki. po szkole wychodzimy sobie a tutaj podjezdza jakis opelek bodajze z dwoma kafarami, podchodza do kolesia z mojej klasy, wypytuja co i jak, potem podchodza, jeden do ziomka, drugi do reszty ekipy ziomkow. no i w pysk tamtemu. reszta (a bylo ich 8) zero reakcji. stali i sie gapili jak im kumpla **********ja. po tej akcji szerokospodniowa mafia jeszcze bardziej mnie smieszyla swoim pozerstwem). no dobra po nieco przy dlugiej dygresji. "bije" (coz za niefortunne slowko) do tego, ze naturalna koleja rzeczy rowniez muza hh i mtal mnie raczej smieszyla. poniekad do tej pory tak zostalo. ale z cala reszta gamy muzycznej sobie eksperymentowalem. z czasem moj gust robil sie coraz bardzij uniwersalny. hh sluchal choc czesniej staram sie albo takiego, ktorego nie rozumiem slow (francuski, japonski czasami, etc) albo naprawde jakies bardziej wybitne zespoly jak lona wlasnie, fisz, afro, the streets, etc.) w sumie jedynym gatunkiem ktorego nie slucham to metal.
ale to dlatego, ze jakos muzycznie sie do niego nie przekonalem. no i strasznie nie lubie muzy popularnej, z dowolnego przedzialu gatunkowego, poprostu tego co mozna co 3 minuty uslyszec w radiu czy mtv. najbardziej od dluzszego czasu podchodzi mi jednak blues. jazz tez w sumie, choc o ile blues to tylko klasyczny i nie przeszkadza mi wokal. o tyle jazz wole juz bardziej nowoczesny, acid i te klimaty i glownie instrumentalny. no a czemu taka muzyka? tego niestety nie wiem. wiem natomiast ze staram sie sluchac muzy takiej, ktora moim zdaniem w danym momencie najbardziej pasuje. dajmy na to pub na starowce, albo powrot zmeczonego czlowieka z basenu, czy tez gra w snookera (tak tak fausto, juz wiem ze w twoich oczach jestem burzuj
). do kazdej tej sytuacji pasuje DLA MNIE taka a nie inna muza, przewaznie wlasnie jazz i blues. ale czmu akurat taka mi pasuje. nie wiem szczerze mowiac, chyba gustu nie zawsze da sie wytlumaczyc do konca racjonalnie.
nawet do nocnego siedzenia przed kompem pasi najlepiej mi jakos jazzik, no ewentualnie jakies elektro.
ale sa i inne momenty z inna muza (chociaz zadsze). np. jak sie zagrilluje to wtedy z kolei hh moze wlasnie byc, albo jakie guano apes'y.
tak wiec ostatnio slucham takiej muzyki jaka pasuje do danej sytuacji jak sadze. dobra na ten temat zdecydowanie styknie.
jedzenie. hmmm o tym pisac nie bede.
co do planowania jakie nasze dziecko bedzie to jak imo nie tedy droga. najgorszymi bledami rodzicow najczesniej jest robienie z dzieciaka wlasnej, miniaturowej kopii. jak dla mnie to nie jest dobry sposob na wychowanie. powinno sie dziecko pilnowac oczywiscie, zeby wyroslo zdrowe, madre, kulturalne. ale osobowosc jego niech w miare mozliwosci rozwija sie swoim torem. niech za mlodu podejmuje juz wlasne decyzje, nawet jak nie zawsze bywaja w 100% trafne wedle przekonania rodzicow. bo rodzice i tak juz maja podswiadomy, przmozny wplyw na uksztaltowanie osobowosci swojego dziecka wiec kalectwem byloby wedle mnie jeszcze swiadomie go jakos ksztaltowac.
__________________
dodam skormnie ze
dzieci wogole nalezaloby traktowac jako odrebny gatunek
pozbawine doswiadczenia calego bagazu skojarzen
rozumujace w jakis dziwny sposob ktory tylko one pojmuja
a o ktorym z biegiem lat zapomna
nawet rozmawiajac z dzieckiem ktore jest juz w stanie
sie komunikowac nie wiemy do konca jako jego
czysty nieskazony mozg odbiera nasze slowa
co jest z nich w stanie wywnisokowac i jak to odebrac
defekt muzgo:
jestes dzieckiem tego swiata chocbys sie sierota czul
__________________
"Rzeczywisto�c to bardzo subiektywna sprawa. Mog� j� zdefiniowa� jedynie jako stopniowe gromadzenie
informacji, jako specjalizacj�. Je�li wzi�� na przyk�ad lili�, lub inny naturalny przedmiot dowolnego rodzaju,
lilia jest bardziej rzeczywista dla przyrodnika ni� dla zwyk�ego cz�owieka (...) Mo�emy coraz bardziej
zbli�a� si� do rzeczywisto�ci, je�li mozna si� tak wyrazi�, ale nigdy nie przybli�ymy si� dostatecznie,
gdy� rzeczywisto�� to w niesko�czono�� nast�puj�ce po sobie kroki, stopnie postrzegania, fa�szywe dna,
i dlatego w�a�nie jest niewyczerpalna, nieosi�galna. Mo�na wiedzie� coraz wi�cej i wi�cej o jednej rzeczy
ale nie mo�na wiedzie� o niej wszystkiego - to beznadziejne. Tak wi�c �yjemy w otoczeniu przedmiot�w
bardziej lub mniej przypominaj�cych duchy (...)"
hmm no to tak:
muzyka: mnie praktycznie to ksztaltowal w ten desen kuzyn i jakos otoczenie w jakim przebywalem. to kuzyn zapuscil mi pierwszy raz mocniejsza muze niz jakies pop'owe kawalki.. pokazal co to mocne gitarki itp potem jakos otoczenie tez powoli zaczelo tego sluchac i tak zostalo..
pozniej pokazal mi co to ciezsze odmiany metalu... przy tym juz znajomi odpadli ;D [teraz mnie kuzyn katuje muza elektroniczna ale zapomnijcie o tym ]
jedzenie; hmm to raczej wplyw rodziny.. takos jakos wychodzi na lewo i prawo i teraz nie mozna sie od tego odzwyczaic ;D
Wszystkie czasy są EU (PL). Aktualna godzina 18:09.