Szczescie nie istnieje, ale mozna byc szczesliwym. Tak samo jak zaden bog nie istnieje, ale nie przeszkadza to byc wierzacym.
Porozmawiajcie sobie z ludzmi starszymi, takimi, ktorzy sa na studiach or smthg. Ja sie od nich dowiedzialem, ze w sumie standardem jest to, ze na poczatku okresu dorastania "sie dostaje dola", z ktorego sie z wiekiem wychodzi. Tak to jest - jestes mlody, wszystkim sie przejmujesz, etc. a z czasem zaczynasz coraz bardziej olewac mniej istotne rzeczy. I dzieki temu stajesz sie szczesliwy, bo nic niepotrzebnego ci nie maci mysli. Ja do tego doszedlem gdzies przed pol rokiem i od tego czasu jestem szczesliwy. Oczywiscie sa chwile, w ktorych sie doluje, smutno mi or smthg, wtedy jeszcze starym dobrym stylem wlaczam sobie jakas melancholijna muzyczke (Theatre of Tragedy - Theatre of Tragedy, The Sins of Thy Beloved - Lake of Sorrow czy tez Liv Kristine - Deus Ex Machina) i sie wieczorem doluje. Rano zazwyczaj juz jest wszystko spoko. I wtedy moje uszy wypelnia kawalek P.O.D. - Alive:
I!
Feel so alive!
For the very first time
I can't deny you
I!
I feel so alive!
For the very first time
And I think I can fly
Szczesliwym po prostu trzeba umiec byc. To samo nie przyjdzie, trzeba po to siegnac. I trzeba chciec!
__________________

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane
|