FPP BOARD (http://board.fpp.pl//index.php)
- (http://board.fpp.pl//forumdisplay.php?forumid=8)
-- (http://board.fpp.pl//showthread.php?threadid=10025)
Kaszlaq story
czyli historia pewnego malucha i ciecia ktory myslal, ze to fajnie cos takiego posiadac
bede tu zamieszczal cala historie rozdzialami;
w topicach postow sa tytuly rozdzialow;
bede dodawal na bierzaco
napiszcie jak sie Wam podoba
Od autora czyli kto, co, na co i po co
Od razu zaznaczam, ze nigdy niczego w stylu opowiadania nie pisalem, a to niewatpliwie wybitne dzielo powstanie za namowa kilku osob ktore uznaly, ze wydazenia tu opisane sa warte opublikowania (ku przestrodze ofkors). Sory za wszystkie bledy jakie tutaj strzele - z polaka mam same paly i w ogole moja nauka w LO to jedna wielka pomylka, co od 4 lat uswiadamiaja mi wszyscy nauczyciele i wyglada na to, ze chca mi to uswiadamiac jeszcze jeden rok
Wydazenia opisane tutaj opowiadaja historie pewnych przezyc z kaszlem i sa w pelni prawdziwe i przezyl je wszystkie KaT czyli ja - artek bez nartek .
Wst�p czyli jak to wszystko si� zacz�o
W styczniu 2002 roku dostalem prawko kategori B po 2 podejsciach do egzaminu praktycznego. Pocz�tki byly nieciekawe. Jazda ze starymi na fotelu obok i tylko wg. przepisow. Dopiero po setnym chyba wypucowaniu bolidu rodzicow (Citroen BX z '89 - 75 koni mech., Vmax~140-150) stary dal kluczyki i powiedzial, ze moge jechac autem do budy. Pierwsza samotna jazda byla dosc spokojna i przeszla bez wiekszych problemow. Przez nastepne kilka miesiecy przyzwyczajalem sie do jazdy i coraz bardziej sobie szalalem. Co prawda jak wiadomo Citroeny maja hamulec reczny na przednie kola i dlatego zadnych ciekawych ewolucji wykonywac nimi nie mozna. Pozostawala zatem szybka jazda po calej okolicy. Tak to sobie jezdzilem do maja kiedy zaczelo sie udowadnianie nauczycielom, ze jednak powinni mnie przepuscic do nastepnej klasy. Wymyslilem sobie, ze pojade po zeszyt do kumpla. Kluczyki, auto i zapierdalanie przez wies na pelnych gwizdkach. Tak rozpedzilem cytryne do tych 140 km/h (ograniczenie 60 km/h - teren zabudowany, duzo dzieci i w ogole) i biore wszystkich lewym pasem. Dojezdzajac do stacji benzynowej uswiadomilem sobie, ze moja ekonomiczna jazda niepozwoli dojechac mi do kumpla i, ze zatankowac musze. Zaczalem zwalniac i tak przy 60 km/h skrecilem w prostopadla uliczke. Wszystko byloby dobrze sie skonczylo gdyby ta ulica nie jechala jakas menda niebieskim Passatem. Niemoglem obok niego sie zmiescic i jedynym wyjsciem bylo zjechanie na pobocze (ktorego nie bylo) czyli wjechanie do rowu w ktorym auto prawie cale sie schowalo lezac na boku. Wygramolilem sie i usiadlem na progu auta z nogami spuszczonymi do kabiny i sluchajac radja kurwowalem sobie wesolo na czym swiat stoi. W miedzy czasie przybiegla jakas kobieta i *******ila cos, zebym wylaczyl wszystko bo auto zaraz wybuchnie. Spelnilem jej zyczenie bo powiem szczerze bylem prawie zesrany i niemialem ochoty sluchac niczyich rad. Mialem ochote zapasc sie pod ziemie bo jak ***** mozna auto w*******ic do wewnetrznej strony zakretu (na swoje usprawiedliwienie podam, ze obejma kierownicy byla zjebana i popuszczona i praktycznie pasazer z sasiedniego fotela mogl sobie ja ustawic i kierowac, dlatego mogla mi wypasc z rak jak szybko krecilem ) ?? Zadzwonilem do starego (z pobliskiego baru w ktorym sie do dzisiaj nie pokazuje
) i powiedzialem, ze "auto wjecha�o do rowu" i zeby Fordem Transitem przyjechal i mnie wyciagnal z tego gowna. W czasie oczekiwania na starego przyszlo mi nawet do glowy, ze nigdy do auta nie wsiade (naszczescie szybko mi przeszlo). Wyciagnelismy Cytryne z rowu z pomoca kilku gosci i mozna bylo jechac do domu. Starego puscilem przodem, a sam po chwili zeby sie poczuc lepiej i pokazac innym, ze nic mnie to nie nauczylo ruszylem z piskiem opon za ojcem. W domu po ogledzinach auta (naszczescie niewielkie zniszczenia - kumpel mi drzwi wymienil, pomalowal i wyklepal za 200 zlociszy) i malej dyskusji na temat ciekawej techniki prowadzenia auta przezemnie, wymyslilem sobie w zadumie powypadkowej, ze musze kupic sobie swoje auto ktore bede mogl rozpierdalac (co konsekwentnie robie do teraz) po rowach i gdzie mi sie zamarzy. Tak w mojej duzej, pustej glowie cos straszliwie *******ne�o, dup�o, zadymi�o i wyszlo, ze musze kupic malucha.
Rozdzia� pierwszy czyli ogl�dziny trupa kt�rym mia�em si� w przysz�o�ci porusza�
Problem byl ma�y bo w koncu maluch maly jest. Trzeba bylo kaszla skolowac, a kto moze skolowac takie cos jak nie moj kumpel Plozek. Oczywiscie mial cos na placu, a konkretnie to jego brat kupil malucha ktorym Plozoff wczesniej jezdzil (i ktorego wioz�c mnie z Centrum Egzaminacyjnego Nauki Jazdy "WORD" wpakowal pelna ***** w zaspe). Auto bylo w stanie praktycznie idealnym. Lekko wgnieciony dach po dachowaniu na Salmopolu w Szczyrku, nadkole rozpieprzone, troszke roz****** drzwi, ladny i przyjemny w dotyku barankowaty lakier, pokitowany i zamalowany. Belka tylna na ktorej zawieszony jest silnik byla w najgorszym stanie chociaz nie odbiegala zabardzo od ogolnego stanu malucha. Mo�na powiedziec, ze gdyby nie farba ktor� byla ta belka pomalowana to ***** by sie rozsypala (zreszta juz tej belki praktycznie nie bylo). Jako doswiadczony uzytkownik pojazdow mechanicznych uznalem po zapewnieniach kolegow (pozdro Misiek i Plozek ), ze auto przejdzie przeglad calkiem legalnie, zdecydowalem sie na kupno. Po krotkich pertraktacjach umowilismy sie, �e za 230 z�otych sprzedadza mi auto nie poskladane (silnik byl osobno i kilka rzeczy trzeba bylo zamontowac jeszcze).
W pierwszy dzien wakacji zgodnie z umowa okolo godziny 21 upalnego wieczoru przyjechal pod dom niebieski bus. Moj stary akurat w ogrodzie z kumplami grilowal sobie kielbase, a matka ogladala 4352926 odcinek jakiegos tam serialu. Rodzice oczywiscie nie mieli zadnego pojecia o tym, ze ich jedyny syn kupil sobie szczytowe osiagniecie wloskiej mysli technicznej. Oczywiscie plany cichego wprowadzenia auta na plac spalily na panewca. Gdy tylko zaczelismy wypychac auto z busa i zrobil sie rumor to niedosc, ze wszyscy sasiedzi wylegli do okien patrzac co to za zolte podlo przywiezli to starzy juz stali w oknie podziwiajac mojego pieknego bolida. Po chwili meczarni z wpychaniem auta na plac (tylko jedno kolo bylo podlaczone do drazkow kierowniczych, drugie robilo co chcialo) szybko odprowadzilem kumpla i poszedlem stawic czola rodzicom. Ojciec tylko zapytal co to jest, a matka kto mi auto pozwolil kupic. Odpowiedzialem, ze to zadne auto tylko przyzad do jezdzenia i to prawie to samo co rower i zeby spadala na drzewo bo sie jeszcze jakas przemoc w rodzinie rozwinie.
Rozdzia� drugi czyli jak Fiata zlorzono do kupy
Gdy juz mialem malucha, dwie instrukcje obslugi i kumpla z dodatkowymi dwoma instrukcjami wzielismy sie do roboty. Poskladanie silnika zajelo 3 dni (wtedy dowiedzialem sie, ze mam za duzo pary w rekach bo w kazdej srobie ktora przykrecalem urywalem glowke). Przykrecenie zwrotnic nowego typu i ustawienie zbierznosci kol przednich za pomaca bardzo precyzyjnego przyzadu - patyka wlozonego w gaz-rurke - zakonczylo sie sukcesem. Nastepny dzien przelecial nam szybko na jezdzeniu maluchem od drzwi garazowych do bramy wjazdowej. Polegalo to na tym, ze jedna osoba siedziala w aucie i kierowala, druga pchala auto, a trzecia stala w polowie drogi do bramy i zatrzymywala malucha co by na ulice nie wyjechal bo w koncu hamulcow jeszcze zesmy nie zrobili.
Po pomyslnych testach zawieszenia przyszla kolej na silnik. Najpierw zakupi�em za cale 60 polskich nowych zlotych sportowy tlumik typu WUPEX zeby zwiekszyc troszke poziom halasu w celach ostrzegania miejscowej ludnosci przed rozpedzonym zoltym kaszlem bez hamulcow no i oczywiscie glownie dlatego, ze taki tlumik daje cale 2% przyrostu mocy!!! Po zainstalowaniu tlumika i silnika w aucie i pomyslnym jego odpaleniu z pomoca kumpla, rozpoczelismy jazdy. Poniewaz hamulcow nadal nie bylo musielismy testowac przeniesienie napedu z silnika na kola w moim pieknym ogrodku. Wszyscy byli zachwyceni pieknymi blotnistymi kolami na trawniku ktore zostaly po kreceniu baczkow. Jedynie moja mamusia uznala, ze kola nie pasuja na trawniku (niewiem moze byly zabardzo jajowate albo przypominaly miejsce ladowania UFO). B�d� co b�d� musielismy zmienic miejsce testow. Najlepsze to oczywiscie ulica, a do tego potrzebne byly hamulce. Wsadzilismy tam stare bebny i jakies szczeki bez okladzin i jadziom. Niestety testy maksymalnej predkosci na dwupasmowce musielismy przelorzyc do czasu gdy dostalem tablice rejestracyjne. Na poczatku krotkie rajdy do okola wsi nauczyly mnie, ze maluch jest jednak troche inny w prowadzeniu niz Citroen. Jeszcze tylko kolega ladnie zamalowal miejsce gdzie byly przespawane numery nadwozia i mozna bylo myslec o przegladzie.
Rozdzia� trzeci czyli rejestracja i przeglad samochodu Fiat 126p WRC
W pierwszej kolejno�ci musia�em zalegalizowa� umowe kupna/sprzeda�y w u��dzie skarbowym. Jako, �e w umowie by�o napisane, �e transakcja opiewa�a na zawrotn� sum� 50 z�otych nie musia�em p�aci� �adnego podatku. Pani w okienku powiedzia�a jednak, �e potrzebny jest podpis mojej matki (gdy� na ni� auto by�o kupione) i musialem na szybko�ci pod okienkiem podrobi� podpis. Gdy ju� za�atwi�em te drobne formalno�ci musia�em wnie�� o wydanie czasowego dowodu rejestracyjnego. Zap�aci�em kase i dostalem dowod z tablicami. Oprocz tego musia�em wykupi� czasowe ubezpieczenie OC. Pani kt�ra sprzedawa�a polisy zada�a pytanie czy autem b�dzie si� porusza� kto� poni�ej 22 lat lub osoba kt�ra ma prawo jazdy kr�cej ni� 4 lata. Ja oczywi�cie zaprzeczy�em bo przecie� kto b�dzie p�aci� z tak b�achego powodu dwa razy wi�cej za jak�� tam polise. Musia�em nawet podpisa� specjalne o�wiadczenie jako moja mamusia, �e takowe osoby siada� za kierownice nie b�d�.
Czasowy dow�d uprawnia� mnie do dojazdu na stacje kontroli pojazdow. Jako �e stacja diagnostyczna przy MZK jest otwarta ca�� dobe to mog�em tak�e ca�� dob� je�dzi� autem (zawsze w przypadku kontroli mog�em powiedzie�, �e w�a�nie si� tam wybieram). Troche poje�dzi�em i teraz czaka�a mnie kontrola stanu technicznego pojazdu. Wzi��em ojca do auta i pojechali�my na przegl�d. Wtedy jeszcze niewiedzia�em, �e przer�bki kt�re zwi�kszaj� bezpiecze�stwo jazdy (np. obni�enie i utwardzenie zawieszenia) s� niedozwolone. Ale na szcz�cie m�j ojciec kiedy� pracowa� na jednej ze stacji diagnostycznych, za� ja sam m�wi�em do wiekszo�ci pracownik�w wujku i nieobawia�em si� specjalnych trudno�ci. Nawet �ap�wki da� nie musia�em. W ka�dym razie przegl�d wujek Marjan (kt�ry kiedy� kupi� od mojego ojca podobnego malucha) mi podbi� chocia� nadmieni� mi, �e obni�enie zawieszenia, planowanie g�owicy, t�umik bez atestu, kierownica bez homologacji, �yse opony, brak ga�nicy, brak tr�jk�ta i brak klaksonu mog� budzi� pewne zastrze�enia w razie kontroli policyjnej. Obieca�em, �e pomy�le nad tym i opu�ci�em stacje djagnostyczn�. Ze wszystkimi wymaganymi dokumentami uda�em si� nazajutrz ponownie do Starostwa powiatowego w celu wykupienia sta�ych tablic. Niestety dowiedzia�em si�, �e najpierw musz� zosta� zweryfikowane wszystkie umowy kt�re im przedstawi�em. B�dzie to trwa�o 2 tygodnie i mam za to zap�aci� jedyne 50 zeta. W pierwszej chwili zmartwi�em si�, �� wyjd� na jaw wszystkie fa�szowane podpisy z tych�e um�w. Okaza�o si� jednak, �e umowy sobie poprostu le�� w teczce i chodzi tylko o to �eby wspom�c kolejnym datkiem nasze biedne pa�stewko. Po 2 tygodniach oczekiwania uda�em si� ponownie do Starostwa po tablice. Wszystko pi�knie za�atwi�em ale okaza�o si�, �e odebra� to mo�e tylko w�a�ciciel czyli moja matka. Na szcz�cie przy s�siednim okienku wydaj�cym tablice siedzia�a moja ciocia, �ona jednego z moich wujk�w pracuj�cych na stacji diagnostycznej i ona mia�a inne zdanie na temat tego kto musi odbiera� tablice. Do tego po znajomo�ci dosta�em tablice ze swoimi inicja�ami, bardzo �atwe do zapami�tania co nie jest tak ca�kiem dobre gdy� jak si� p�niej okaza�o mo�e to przynie�� zgubne skutki.
Rozdzia� czwarty czyli wyprawa na bilard
Po miesi�cu przygotowywania auta do jazdy wystarczy�y trzy dni �eby go roz*******i�. Trzy dni po kt�rych czeka� mnie nast�pny tydzie� ogl�dania tego przy��du do j�d�enia od do�u. Dzi�ki tej awari m�j maluch by� pierwszy raz holowany na linie. Ot� w czasie zapierdalania po okolicach Bielska-Bia�ej zauwa�y�em, �e nie mam ju� zbyt wiele paliwa. Jako, �e kasy te� niemia�em to wybra�em si� do kumpla po�yczy� ze 3 zeta na litra (U95 jak by kto� pyta�) �eby dosta� si� jako� do domu. Tam po kr�tkiej rozmowie wybrali�my si� na bilard razem z jeszcze jednym kumplem. Oczywi�cie trzeba by�o zatankowa�. Tak si� z�orzy�o, �e stacja znajdowa�a si� o dwa strza�y z �uku od dupermarktu MAKRO. Jako, �e utylizacja opon przez wcieranie ich w asfalt na parkingach pod supermarketami jest tym przez co tygryski dostaj� orgazmu to nie mia�em zamiaru takiej okazji przepu�ci�. Dodatkowo mo�na by�o opr�ni� jeszcze troch� bak co by si� potem do niego wi�cej zupy zmie�ci�o.
Tak wi�c pe�na ***** w kierunku MAKRO. Nap�dzeni na tr�jce pokonujemy brame, szykane pomi�dzy s�upem i progiem zwalniaj�cym i ju� osi�gneli�my �rodek parkingu. Redukcja na dwa, skr�t kierownic� i sruuuu bokiem po parkingu. Nast�pnym pomys�em by�y b�czki na asfalcie. Okaza�o si�, �e p� osie nap�dowe przenosz�ce nap�d ze skrzyni na ko�a powiedzia�y, �ebym spierdala� bo im si� ju� niechce pracowa�. Co by�o robi� jak nie holowa� wrzoda do domu. Po przyje�dzie do haty okaza�o si�, �e wg. instrukcji trzeba ca�� skrzynie bieg�w wymontowa� i rozebra�. Wpad� mi do g�owy genialny pomys�, �eby ***** przyspawa� na sta�e do ko�a ale tatu� u�wiadomi� synka, �e to nie jest najlepszy pomys� i pocieszy�, �e poznam szczegu�owo budowe tylnej cz�ci skrzyni bieg�w wraz z dyferencja�em. Bardzo si� z tego ucieszy�em i ju� nast�pnego dnia przyst�pi�em do dzia�ania. Wyci�gn�� skrzynie, rozebra� obudowe, rozebra� dyferencja� i ju� mia�em sprawczynie wszystkich moich k�opot�w. W odwecie za stracon� partyjke bilarda wy*******i�em j� w ****, w pizde i jeszcze dalej na pole prosto do zbo�a. Mia�em nadzieje, �e p�o� wpieprzy si� kombajni�cie w motowid�o i mu r�ce zmieli za to, �e mi co roku w najwi�kszy upa� rozpyla gnoj�we za p�otem. Niestety nic takiego si� niesta�o ale kto wie mo�e w tym roku ... . Teraz ju� zosta�o tylko poskr�canie skrzyni razaem z now� p�osi� (60 zet�w) i zabierakiem (10 zeta). Do tego nowy olej za dyszke i jush mo�na zapierdala� dalej z�oma katowa�.
Rozdzia� pi�ty czyli sesja zdj�ciowa
Po ostatniej awarii je�dzi�em do�� d�ugo. Oczywi�cie drobne naprawy s� nieuniknione ale nic z autem ciekawego si� nie sta�o. W mi�dzyczasie musia�em zda� poprawke z historii. Auto uniemo�liwia�o mi po�wi�cenie wi�kszej ilo�ci czasu nauce ale dwa dni na amfetamince przed egzaminem zdzia�a�y cuda i jako� zda�em. P�niej zacz�a si� buda. Na ka�dej przerwie rajdy do oko�a szko�y. Po lekcjach rajdy z kumplami, przepychanki na skrzy�owaniach, wy�cigi ze �wiate� i takie tam pierdo�y. Dzi�ki stra�akom miejskim zap�aci�em te� pierwszy w �yciu mandat (50 z�) za to, �e pod szko�� na STOPie si� nie zatrzyma�em. Og�lnie nic ciekawego.
Po jakim� czasie jednak uzna�em, �e co� trzeba w tej monotoni odmieni� i �e przyda�a by si� jaka� sesja zdj�ciowa z maluszkiem w roli g��wnej. Wzi��em aparat i pojecha�em do kumpla. Jaki� czas zaj�o nam szukanie miejsca pod ciekawe ewolucje. Znale�li�my w ko�cu parking po�o�ony zaraz obok boiska. Boisko by�o jakie� dwa metry ni�ej ni� p�yta parkingowa. Zacz�li�my kr�cenie b�czk�w i og�lnie by�o fajnie. Poniewa� kumpel te� chcia� mie� zdj�cie na pami�tke to wsiad� do auta i jazda. Raz, dwa trzy i ******* z tej skarpy. Auto le�y, o wyje�dzie nie ma mowy, do tego jak si� troche nim poruszy to zsuwa si� dalej na p�ot. Pomy�la�em, �e to *******e. Nie ja wjecha�em w to bagno to co mnie to obchodzi co si� b�dzie dalej dzia�o. Wr�cz si� ucieszy�em, �e mo�e jaki� remont przeprowadze na koszt kolegi. Po chwili oczekiwania na niezawodn� ekipe pan�w Plozka i Mi�ka i po�yczeniu liny (mieli�my j� odda� ale kto� o tym tak jakby zapomnia�) wyci�gneli�my kaszlaqa na asfalt. Okaza�o si�, �e wszystko dzia�a. Dopiero po chwili kr�cenia b�czk�w co� zacz�o **********�. W pierwszej chwili wydawa�o si�, �e to p� o� znowu strzeli�a i �e znowu b�de mia� co kombajni�cie pod kombajn rzuca�. Po przyje�dzie do domu i ogl�dzinach okaza�o si�, �e na oko wszystko jest dobre. Postawi�em auto na podno�nikach i zakr�ci�em ko�ami. Okaza�o si�, �e kr�ci si� tylko jedno ko�o, a drugie kt�re powinno si� kr�ci� w przeciwnym kierunku stoi w miejscu. To oznacza� mog�o tylko jedno - z****** dyferencja�. Co prawda dojecha�em autem jeszcze raz do budy i spowrotem ale ca�y czas co� strzela�o i ba�em si�, �e jeszcze mi ko�a odpadn� albo co� w tym stylu. Po wyci�gnieciu skrzyni i rozkr�ceniu obudowy okaza�o si�, �e w �rodku wygl�da tak jak by al-kaida przeprowadzi�a tam zamach pod dow�dztwem samego Osamy. I to nie jakim� tam samolocikiem tylko co najmniej bomb� atomow�. Dyferencja� roz*******ony, obudowa dziurawa na wylot(!!) i og�lnie katastrofa. Wymy�li�em, �e zwale to na kumpla co mi wcze�niej malucha wpieprzy� do rowu. Postraszy�em go zaraz na nast�pny dzie�, �e w******* dostanie za takie co� i �e jak niezap�aci mo�e ju� do budy nie przychodzi�. By�o to mo�e troche nie wpo��dku wobec kolegi ale w ko�cu kto mu kaza� wje�d�a� do tego rowu ?? Remont trwa� jaki� czas ale niestety by�y problemy ze �ci�gni�ciem d�ugu od kumpla. Postraszy�em go troche kijem (kt�rym zapala�em malucha jak linka mi si� urwa�a) i zap�aci� po�owe koszt�w. Tyle ju� mnie troche uspokoi�o i da�em mu spok�j. Tak wi�c znowu powr�ci�em do czas�wek na oko�o szko�y, rajd�w z kumplami po szkole i standardowych pierd�.
A kwestia zdj�� ? Ot� s� one dalej w aparacie i nie wiem czy co� z nich w og�le b�dzie bo okaza�o si�, �e dawa�em za ma�� przys�one i mog� by� za jasne. Ale to si� jeszcze obada.
Rozdzia� sz�sty czyli pierwsza kontrola drog�wki
Je�dzi�em znowu bezawaryjnie jaki� czas. Oczywi�cie nie by�y to tylko wyjazdy do budy ale w przewa�aj�cej cz�ci rajdy po okolicy. Wystrza�ami z rury straszy�em dzieci jak sz�y na spacer z przedszkola i starsze kobieciny chodz�ce po zakupy, plotkary pod blokami i pijak�w pod sklepami. Og�lnie wszyscy mnie ju� znali i jak s�yszeli ryk mojej bestyi to chowali si� po domach, a jak us�yszeli z oddali wystrza�y to tylko si� prze�egnali i m�wili, �e pewnie znowu jaka� kobieta poroni�a ze strachu.
Niestety sielanka nie mog�a trwa� d�ugo. Po l�dowaniu z jakiej� hopy przywali�em wydechem o asfalt i urwa�em kolektory przy g�owicy. Charakteryzuje si� to tym, �e spaliny wychodz� prosto z silnika bez jakiegokolwiek t�umienia. Jako, �e taki hardcorowiec jak ja nie przejmuje si� byle czym podkr�ci�em g�o�no�� na moim Blaupunktcie pod��czonym do g�o�nik�w Unitry i da�em gaz do dechy. Jaki� czas sobie tak je�dzi�em niestety nie mog�c nikogo z zaskoczenia przestraszy� bo jak tylko z domu wyje�d�a�em to ca�a wie� ju� wiedzia�a co si� szykuje. Pewnego wieczora stara kaza�a mi zaiwania� do sklepu oddalonego od domu o jakie� 200 metr�w. Oczywi�cie musia�em tam jecha� autem. Wzi��em kumpla i najkr�tsz� drog� jaka by�a (20 kilometr�w do oko�a powiatu) udali�my si� po zakupy (serek topiony). W drodze powrotnej zachaczyli�my o stacje benzynow�. Slalom mi�dzy dystrybutorami, trzy k�ka na parkingu i z rykiem przypominaj�cym wystrza�y z dzia�a okr�towego tyle, �e z szybkostrzelno�ci� karabinu maszynowego wypadli�my na drog� do domu. Niestety zatrzymali�my si� na �wiat�ach. Czekali�my i czekali�my a� w pewnym momencie zobaczy�em w lusterku pojazd wygl�daj�cy na poloneza z czym� �wiec�cym na dachu. �udzi�em si� przez sekunde, �e to mo�e taks�wka ale oczywi�cie okaza�o si�, �e to smerfy (w�a�nie w tej chwili mi si� przypomnia�o, �e po drugiej stronie drogi, na przeciwko stacji benzynowej jest urz�d gminy i prawdopodobnie jest tam posterunek policji co p�niej si� potwierdzi�o). Staneli za mn� na �wiat�ach z tymi swoimi g�upimi u�mieszkami. Zrobi�o si� zielone, a ja niewiedzia�em jak gaz nacisn�� �eby nie wydoby� ryku z silnika. Ruszy�em oczywi�cie jak lokomotywa i przez pierwsze 20 metr�w nic si� nie dzia�o. Dopiero po drugiej stronie skrzy�owania zauwa�y�em w lusterku migaj�cego koguta (syreny oczywi�cie nie us�ysza�em bo nie mog�em nawet w�asnych my�li odczyta�). Zatrzyma�em si� na poboczu, zapyta�em kumpla czy ma kase na �ap�wki i uzyskawszy odpowied� negatywn� nastawi�em si� na wysoki mandat. Pan policjant z pe�n� powag� stwierdzi�, �e chyba poziom ha�asu przekracza chyba dopuszczalne normy. Chcia�em powiedzie� "no co ty" ale mi to nie przesz�o przez gard�o. Zacz��em t�umaczy�, �e kolektory mi si� urwa�y i otwar�em mu klape silnika. W��czy� swoj� latareczke kt�ra dawa�a tyle �wiat�a co zdech�y Dzwoneczek z "Piotrusia Pana" i zacz�� zagl�da� do komory silnika. Pierwsze o co zapyta� to czemu tyle oleju na silniku. Mog�em powiedzie�, �e mnie taki podnieca jak go w t� wielk� chromowan� rure posuwam ale to tak�e utkn�o mi w gardle i da�em sobie spok�j. Nast�pnie kazali mi pokaza� tr�jk�t i ga�nice. Tr�jk�t mia�em bo z Citroena rodzicom podpieprzy�em, a ga�nica te� si� znalaz�a. Ga�nica by�a przedpotopowa i tylko chyba przez przypadek nie by�o przy niej r�cznej pompy. Pan policjant chwyci� z obrzydzeniem do r�ki to co� co przypomina�o XIX wieczny wibrator analny w skali 20 do 1. Gdy nieznalaz� tam jakim� dziwnym trafem atestu zapyta� mnie o to, a ja z takim zdziwieniem jak by ten atest jeszcze przed chwil� tam by� popatrzy�am na niego g�upkowato i zapyta�em co to do ***** n�dzy jest ten atest i czy dzi�ki temu b�dzie wi�cej piany w ga�nicy. Po wyk�adzie, �e atest powinienem podbi� u stra�aka kt�ry sprawdzi czy ga�nica jeszcze si� nadaje do czegokolwiek powiedzia�em, �e napewno tak zrobie i to ju� jutro. Drugi blueman powiedzia�, �e tym razem mnie puszcz� bo ��ty kolor auta rzuca si� w oczy i napewno si� jeszcze spotkamy. Gdy ju� pojechali odetchn��em z ulg� i chwile siedzia�em na fotelu obok kumpla rozmy�laj�c nad tym ile bym dosta� mandatu gdyby pa�om nie zjeba�a si� latarka i zd��yli by zobaczy� jeszcze na opony z kt�rych wychodzi�y ju� druty i na pasy bezpiecze�stwa kt�rych dziwnym trafem nie by�o. Szybko wracaj�c do domu zapyta�em si� kumpla gdzie jest serek topiony o smaku �mietankowym za kt�ry da�em ca�e 1.50 z�otego. Okaza�o si�, �e m�j kumpel ze zdenerwowania �ciska� go tak mocno, �e ten rozpu�ci� si� i zapa�ka� mi fotel. Po przyje�dzie do domu powiedzia�em mamie, �e niestety serka nie by�o i musi jednak i�� go po�yczy� od babci.
Nast�pnego dnia wzi��em si� za rozwiercenie zniszczonych gwint�w od kolektor�w wydechowych. Nast�pnie nagwintowa�em otwory i przykr�ci�em wydech. Wszystko trwa�o cztery godziny (trwa�o by trzy ale w mi�dzy czasie zadzwoni�a wychowawczyni, �e w szkole nie by�em ju� drugi tydzie� i musia�em wyt�umaczy� rodzicom, �e s� du�o ciekawsze rzeczy od lekcji matematyki). Teraz wydech znowu chodzi dobrze i spokojnie moge si� zaczai� na jakiego� pijanego menela co by sobie po moim strzale z rury m�g� pu�ci� pawia na buty. Ga�nicy oczywi�cie nie mam do dzisiaj.
OMG! Jutro sprobuje to przeczytac, tego jest od ****
hehe zajebiste przeczytalem cale, v. nice
__________________
Lepszy ptaszek w gar�ci ni� sto ciptaszk�w na dachu.
/me want's more!
__________________
I'm with stupid
||
||
\/
KaT...ty po prostu masz talent
__________________
1st Recon Co.
quote:
Napisane oryginalnie przez [FPP]Krypton
OMG! Jutro sprobuje to przeczytac, tego jest od ****
20 km okrezna droga dookola powiatu po serek?
A szczerze mowiac to ze tez Ci nie zal kasy na tego zloma... ale kto co lubi
__________________
saari.deviantart.com
lol wiesz ze ja, a konkretniej moja starsza, tez ma zolto jaskrawego maluszka zowie sie yellow arrow, albo zolta strzala jak kto woli
tylko mam takie szczescie, ze rejestracja ma koncowke "P997" i za kazdym razem gdy smerfy kca sie do czegos przyczepic po chwili rezygnuja myslac ze jestesmy jednymi z nich
__________________
A ja odpowiem w innym tonie.
Fajnie, mo�na poczyta�. Ale mo�e zostaw tego maluszka i we� si� za nauk�? Skoro piszesz u��d i awarja, oraz zachaczylismy itd, to co� nie tak. I nie chrza�, �e to jaka� dyslekcja. 3/4 ludzi tak gada, a tak naprawd� nie chce im si� przysi��� do nauki ojczystego j�zyka. Po prostu wstyd Najlepiej na pocz�tku powiedzie�: sorry, za b��dy ortograficzne i sprawa za�atwiona? A nie by�oby lepiej po�wi�ci� te 15 minut wi�cej i napisa� to ze s�ownikiem w r�ku? By�oby naprawd� super
Dla Ciebie, ale r�wnie� dla ma�olat�w, kt�re to czytaj� i sobie utrwalaj� w g�owach tak� pisowni�. Ehz.
Popraw ortografi� w kolejnych rozdzia�ach i b�dzie good
zajebisty tekst - wanna more!
dobre dobre... rzuciles nowe swiatlo na gosci w maluchach z glosnymi wydechami (bo wczesniej nie przepadalem za nimi )
czekam na wiecej
__________________
"Dziecko Chi�czyk i dziecko Japo�czyk to si� niczym od siebie w og�le nie r�ni�. No tylko nazw�: Chi�czyk, a tu Japo�czyk. No, chyba tylko jak Chi�czyk jest ch�opiec, a Japo�czyk dziewczynka. To si� r�ni� od siebie: p�ci�. To wtedy ju� tak jak u ludzi." - Robotnik Budowlany, Warszawa, 1978
sxn | blog
quote:
Napisane oryginalnie przez MaRtiNq
A ja odpowiem w innym tonie.
Fajnie, mo�na poczyta�. Ale mo�e zostaw tego maluszka i we� si� za nauk�? Skoro piszesz u��d i awarja, oraz zachaczylismy itd, to co� nie tak. I nie chrza�, �e to jaka� dyslekcja. 3/4 ludzi tak gada, a tak naprawd� nie chce im si� przysi��� do nauki ojczystego j�zyka. Po prostu wstydNajlepiej na pocz�tku powiedzie�: sorry, za b��dy ortograficzne i sprawa za�atwiona? A nie by�oby lepiej po�wi�ci� te 15 minut wi�cej i napisa� to ze s�ownikiem w r�ku? By�oby naprawd� super
Dla Ciebie, ale r�wnie� dla ma�olat�w, kt�re to czytaj� i sobie utrwalaj� w g�owach tak� pisowni�. Ehz.
Popraw ortografi� w kolejnych rozdzia�ach i b�dzie good![]()
__________________
Lepszy ptaszek w gar�ci ni� sto ciptaszk�w na dachu.
fajne...tylko czy b�dzie fajnie jak sie albo kogos zabijesz tym sprz�tem
__________________
gg: 1854672 | blog | http://kosz.fpp.pl | Kawa
sorki za bledy
wiem, ze moze to kogos razic
pisze to wszystko na zywca i od razu wydaje
nie sprawdzam prawie nic i tak to wychodzi
ma mi kumpel do szkoly przyniesc worda XP bo mi sie nie chce 97 zainstalowac ...
wiec jezeli kogos to razi to niech wstrzyma sie z czytaniem do poniedzialku
co do tych rundek maluchem to sie nie da tego zrobic gdyz nie jezdzi
zreszta ex00 wyslal do topicu (c) jak sie wkurzalem ostatnio
http://www.free.of.pl/p/placek/bestia.htm - Bestia w sile i sezonie
http://www.free.of.pl/p/placek/laweta1.htm - Buda po dw�ch wywrotkach
http://www.free.of.pl/p/placek/laweta2.htm - Plozek i Misiek
lol fajny ten maluszek
__________________
Lepszy ptaszek w gar�ci ni� sto ciptaszk�w na dachu.
Rozdzia� si�dmy czyli polana, pniaczek i co z tego wynika
Teraz ju� nawet nie pami�tam kiedy to dok�adnie by�o. W ka�dym razie od czasu gdy zapakowali�my si� do malucha w 5 os�b i strzeli� mi resor (jest jeden resor z przodu jak by kto� nie wiedzia�), auto czasem zachowywa�o si� nieprzewidywalnie. Szczeg�lnie gdy jecha�o wi�cej os�b to nie do��, �e ko�a chcia�y wyrwa� nadkola z baga�nika to jeszcze ka�de ko�o by�o skierowane w przeciwnym kierunku. Je�dzi�em tak bo w ko�cu jak pisa�em wcze�niej pierdo�ami si� nie przejmuje. Pewnego wieczoru postanowi�em wybra� si� na rundke do oko�a wsi. Dzie� wcze�niej zauwa�y�em fajn� ��czke w centrum wiochy pod g�rami. Pojecha�em tam troch� poobraca� si� w miejscu. Ot taka zwyk�a jazda z nud�w. Dojecha�em na miejsce zaraz obok drogi i start. Kilka obrot�w i ju� mia�em ko�czy� gdy nagle wyskoczy�em na czym� jak Ma�ysz na skoczni. Auto stan�o ale silnik nawet nie zgas�. Niemia�em ochoty sprawdza� na co najecha�em bo jeszcze si� mog�o okaza�, �e jaki� pijak spa� na ��ce, a ja menela rozmarasi�em. Spr�bowa�em ruszy� ale okaza�o si�, �e nic z tego. Wysia�em z auta i zauwa�y�em, �e stoje na pniaku �ci�tego drzewa. Musia�em widocznie wpa�� przednim ko�em na pniak, wyskoczy� na nim i spa�� na niego prosto progiem pod drzwiami kierowcy. Zacz��em spycha� auto na bok (ziemi by�a rozmoczona wi�c posz�o �atwo). Gdy auto sta�o ju� na swoich ko�ach znowu spr�bowa�em ruszy�. Ko�a tylne si� kr�c�, a auto nie jedzie. Stwierdzi�em, �e w tym bagnie to tak ju� b�dzie. Wysiad�em, zapar�em si� nogami o pniak i pcham auto na suchsz� cze�� trawnika. Wypcha�em kawa�ek i w mi�dzy czasie zauwa�y�em, �e ko�o kt�re wpad�o na pniak jest zablokowane. Pomysla�em, �e w ko�cu mam jeszcze trzy pozosta�e ko�a kt�re kr�c� si� ca�kiem dobrze wi�c mo�e dostane si� jako� do domu. Wsiad�em do auta i ju� z twardszego pod�o�a z jednym zablokowanym ko�em ruszy�em. Najpierw powoli dotar�em do drogi. Wyjecha�em na asfalt i jako� zacz��em si� rozp�dza�. Palona opona zablokowanego ko�a troche �mierdzia�a i w miar� jej rozgrzewania coraz bardziej narasta� pisk. Na szcz�cie opr�cz jednej kobiety stoj�cej na pobliskim przystanku nikt mnie nie zauwa�y�. Po oko�o 500 metrach co� strzeli�o i ko�o si� odblokowa�o (musia�em wjecha� w jak�� dziur�). Co� strasznie stuka�o i stuka�o ale ja zd��a�em do domu. Gdy w ko�cu uda�o mi si� dojecha� na plac zacz��em przy �wiat�ach og��da� zniszczenia. Naszcz�cie nie by�y najwi�ksze. Ot wgnieciony pr�g, felga w kszta�cie kurzego jaja i to zniszczone �o�ysko kt�re zablokowa�o mi ko�o. Uzna�em, �e liczy si� tylko to, �e auto nadal jedzie i poszed�em do domu. Nast�pnego dnia w szkole pokazywa�em kumplowi te lekkie zniszczenia i przy okazji odkryli�my jeszcze kilka ciekawych rzeczy. Po pierwsze miejsca gdzie by�a przymocowana belka tylna na kt�rej zamocowany jest silnik rozlaz�y si� na spor� odleg�o�� ni� standardowa. Sama belka by�a ju� nowa wi�c mo�na by�o to w sumie ola�. Druga rzecz zosta�a zauwa�ona w baga�niku. Amortyzator lewego ko�a wbi� si� do baga�nika i jego rol� sprawowa� w wi�kszej cz�ci m�j z�amany resor. Auto jednak nadal je�dzi�o wi�c czym by�o si� przejmowa� ? Musia�em wymieni� tylko �o�ysko bo przy skr�cie w prawo ko�o si� blokowa�o i zamiast jecha� w prawo auto jecha�o prosto i raz nawet wyl�dowa�em przez to na kraw�niku. Wymieni�em wi�c tylko to �o�ysko w pia�cie (u kumpla w gara�u, �eby ojciec nie zacz�� mnie wypytywa� dlaczego wymieniam nowiusie�kie, �wierzo wymienione �o�yska) i je�dzi�em. Po wspomnianej wymianie gdy kolega chcia� si� przejecha� moim kaszlem zauwa�y�em, �e auto przesta�o si� ju� porusza� swoim normalnym torem i teraz jego ruch odbywa si� prawie pod k�tem 45 stopni do osi drogi. Zdziwi�em si� tylko, �e ze �rodka kabiny tego nie wida� i uda�em si� do domu. W domu ojciec jeszcze tylko mnie zapyta� gdzie progiem przywali�em, a ja odpar�em, �e na parkingu w szkole kto� musia� mi przywali� i na tym sko�czy� si� problem pniaka.
Echz, Ty to masz ciekawe �ycie Kat nie ma co
Same przygody
hehe - ja swego czasu zlamalem resor poprzeczny (z tylu) w zastawce a ze akurat jechala nas chyba 5-ka a z tylu miedzy innymi gosc co wazyl ze 120 kilo wszystko zrucilem na niego
ale fajnie to wygladalo - jedziemy - nagle huk potworny i auto momentalnie polecialo 30 cm z tylu do dolu... zatrzymujemy sie na ulicy, ludzie naokolo patrza mocno zdziwieni - my wysiadamy i totalna polewka - kladlismy sie na ulicy ze smiechu
__________________
"Dziecko Chi�czyk i dziecko Japo�czyk to si� niczym od siebie w og�le nie r�ni�. No tylko nazw�: Chi�czyk, a tu Japo�czyk. No, chyba tylko jak Chi�czyk jest ch�opiec, a Japo�czyk dziewczynka. To si� r�ni� od siebie: p�ci�. To wtedy ju� tak jak u ludzi." - Robotnik Budowlany, Warszawa, 1978
sxn | blog
no ja niestety (moze na szczescie nie mam ani samochodu ani prawka (bede mial jeszce w tym roku prawko)...ale kiedys wracalem z matk� i siostr� z wakacji star� Skod� (z akcentem na star�)....doje�dzamy do torow (szlaban podniesiony)....wje�dzamy na nie i w tym momencie JEB!...Chwila ciszy i znowu po chwli tylnia cz�sc samochodu wypelnia sie bialym dymem
To szybka ewakuacja z samochodu, ale okazalo sie ze toc strasznego, tylko siakas uszczelka sie jebla i co� z chlodzeniem silnika nawala�o
Atmosfera byla o tyle ciekawsza ze samochod zatrzymal sie na torach Ale szybko sie go z tamt�d usun�o (r�cznie...nie poci�giem
)
__________________
gg: 1854672 | blog | http://kosz.fpp.pl | Kawa
Wszystkie czasy są EU (PL). Aktualna godzina 11:37.