FPP BOARD (http://board.fpp.pl//index.php)
- (http://board.fpp.pl//forumdisplay.php?forumid=8)
-- (http://board.fpp.pl//showthread.php?threadid=8305)


Posted by [FPP]Shooler on 12-09-2002 15:01:

Poezja

Witam Otoz ostanio (glownie za sprawa lecji J.Polskiego) zaczalem czytac troche poezji wiem ze niektorym to przez gardlo nie przechodzi, ale specjalnie dla was wybralem kilka kawalkow ktore raczej wszystkim sie spodobaja

Julian Tuwim: Ranyjulek

"Powinienem z wiatrami po ulicach sie wloczyc
W tloku miast, podchmielony, najradosniej sie chwiac
Od andrusow, dryndziarzy powinienem sie uczyc
Gwizdac, klac, pohukiwac na psiakrew i psiamac!

Od rynsztoka do sciany zygzakami sie toczyc,
Ranyjulek! swobodny, bezpanski jak pies!
Since lapac na slupach, w zbiegowiskach sie tloczyc
Na parkany wdrapywac sie wiosna po bez

I kapelusz dziurawy liliowymi kwiatami
Na swa chwale ustroic i na chwale swa chlac
I znow w kwiatach sie w�oczyc po ulicach z wiatrami
Podniesc leb, gwiazdy lykac i na nogach sie chwiac"


Jak jeszcze cos o podobnej tematyce znajde to wrzuce

__________________


Posted by [FPP]Shooler on 12-09-2002 15:07:

Julian Tuwim: Wiosna

"Serce pecznieje, nabrzmiewa,
Wesele musuje w ciele
Mozna oszalec z radosci,
O, moi przyjaciele!

Od stop do glowy krazy
Potok niepowstrzymany!
Pomyslcie, co sie dzieje!
Jaki to ped opetany!

Jak bardzo jest! jak wiele!
Jak zywo, zupelnie, calo!
- Chodz, Mloda, do Mlodego:
Ojcostwa mi sie zachcialo"

__________________


Posted by AlieneK on 12-09-2002 15:39:

ostatnio czyta�em Tetmajera. Takie nawet fajne

... M�w do mnie jeszcze... Za tak� rozmow�
t�skni�em lata... Ka�de twoje s�owo
s�odkie w mem sercu wywo�uje dreszcze -
m�w do mnie jeszcze...

M�w do mnie jeszcze... ludzie nas nie s�ysz�
S�owa twe dziwnie poj� i ko�ysz�,
Jak kwiatem, ka�dem s�owem twem si� pieszcz� -
M�w do mnie jeszcze...

i jeszce "Lubie kiedy kobieta..."

Lubi�, kiedy kobieta omdlewa w obj�ciu,
kiedy w lubie�nym zwisa przez rami� przegi�ciu,
gdy jej oczy zachodz� mg��, twarz ca�a blednie
i wargi si� wilgotne rozchyl� bezwiednie.

Lubi�, kiedy j� rozkosz i ��dza oniemi,
gdy wpija si� w ramiona palcami dr��cemi,
gdy kr�tkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje si� ca�a z mdlej�cym u�miechem.

I lubi� ten wstyd, co si� kobiecie zabrania
przyzna�, �e czuje rozkosz, �e moc po��dania
zwalcza j�, a sycenie ��dzy oszalenia,
gdy szuka ust, a l�ka si� s��w i spojrzenia.

Lubi� to -i t� chwil� lubi�, gdy ko�o mnie
wyczerpana, zm�czona le�y nieprzytomnie,
a my�l moja ju� od niej wybiega skrzydlata
w niesko�czone przestrzenie nieziemskiego �wiata.

__________________
gg: 1854672 | blog | http://kosz.fpp.pl | Kawa


Posted by Eustachy on 12-09-2002 15:43:

Unknown - "no title"


"Ptaszek sobie leci z dala
W g�rze s�onko zapie.rdala
�aba dupe w wodzie moczy
Ku.rwa co za dzie� uroczy"


prze�o�y� Eustachy Kowalski ze wsi Kozie Bobki Dolne

__________________
back from the death


Posted by [FPP]glan on 12-09-2002 16:55:

quote:
Napisane oryginalnie przez AlieneK


i jeszce "Lubie kiedy kobieta..."

gdy jej oczy zachodz� mg��,



ehh pamietam jak kumpel odpowiedziau babce od polaka jak pytala sie go jaki to jest symbol.. "ona poprostu jest slepa i nic nie widzi"


Posted by MaslaV on 12-09-2002 18:11:

quote:
Napisane oryginalnie przez AlieneK
ostatnio czyta�em Tetmajera. Takie nawet fajne



phrff (sory nie moglem sie powstrzymac)

__________________
Ka�dy �adnie cztery elementy jednych tchem wymienia i ja te� je wymieni�, co tak b�d� g�upio sta� to: pieni�dze, forsa i oczywi�cie szmal.


Posted by AlieneK on 12-09-2002 19:28:

heh...MaslaV....ja np. czytam wiersze obowi�zkowo na j. Polskim ;p tym bardziej ze mialem zaliczanie polskiego w sierpniu....to tak czy inaczej musia�em przeczytac zeby opracowac....
nie martw sie ...jeszcze nie doszlo do tego stopnia ze sam z wlasnej woli dla przyjemnosci czytam poezje....

__________________
gg: 1854672 | blog | http://kosz.fpp.pl | Kawa


Posted by yebisu on 13-09-2002 22:43:

Lightbulb ...

jedyny wiersz jaki znam na pamiec (dla zaznajomionych haselko NERV'u btw )
Robert Browning

"The year's in the spring
The day's in the morn
Morning's at seven
The hill sides dew - pearled
The lark's on the wing
The snail's on the torn
God's in His Heaven -
- All's right with the world!"


i nie patrzcie na podteksty w tym wierszu jestem ateista

__________________
be cool take a beer (c) Retail


Posted by MAr-n on 13-09-2002 23:01:

widze Shooler ze przerabisza 20 lecie miedzywojenne
Poczytajcie sobie Szewcow zabijaja ;D

__________________
You are not going to believe this story. But it is a true story, as true as I sit here writing it - as true as I will die in the morning.
Yes, this story ends with my end, with my death tomorrow

(c) Edgard Allan Poe - The Black Cat
(...)
M�j avatar pochodzi z gazety "NIE" z tematu "Czy w polsce b�dzie jeszcze ta�sza w�dka"


Posted by Lucas on 14-09-2002 08:27:

To poszukajcie poezi Harbiego Fredry

__________________


Posted by bizonek on 14-09-2002 09:56:

Re: ...

quote:
Napisane oryginalnie przez yebisu
(...)haselko NERV'u btw )(...)
"(...)
God's in His Heaven -
- All's right with the world!"



Zgad�em ?

__________________
Trzeba by� gorszym, by potem sta� si� lepszym
Trzeba by� g�upim, by m�c sta� si� m�drzejszym


Posted by [FPP]Shooler on 14-09-2002 10:40:

quote:
Napisane oryginalnie przez Lucas
To poszukajcie poezi Harbiego Fredry



Jak cos masz to wrzucaj

__________________


Posted by AlieneK on 14-09-2002 13:29:

oj lepiej nie ...i tak po�owe wycenzuruje

__________________
gg: 1854672 | blog | http://kosz.fpp.pl | Kawa


Posted by SweepeR on 14-09-2002 17:48:

E.A. Poe

__________________


Posted by insmac*1337 on 14-09-2002 18:16:

quote:
Napisane oryginalnie przez Lucas
To poszukajcie poezi Harbiego Fredry






Pan Tadeusz ksi�ga XIII

Pan Tadeusz wszed� pierwszy, dr��cymi r�kami
Drzwi za sob� zamkn��; ach! nareszcie sami!
Ach!Zosiu, ach! Zosie�ko jak mi niewygodnie!
Popatrz jak odstaje, popatrz na me spodnie!
Zosia �zy rzewne roni i za pier� si� chwyta,
�e to by�a dzieweczka z ch�opcem nie obyta
Nie wiedzia�a zaiste, czy ma si� ca�owa�
Ze swym m�em, czy p�aka�, czy pod ziemi� schowa�;
Stoi tedy i milczy. Tadeusz poma�u
J�� si� przygotowywa� do ceremonia�u
Od kiedy ich �lubna przywioz�a kareta,
Tadeusz mia� my�l jedn�- my�l ta to mineta
(Sztuka w�wczas na Litwie nikomu nie znana,
Dzi� ju� rozpowszechniona, ale �le widziana
Przez strzeg�ce c�r swoich matrony
I ksi�y, kt�rzy nieraz gani� j� z ambony.)
Tadeusz we Francji d�ugie lata bawi�,
Wielce si� w u�ywaniu sztuki owej wprawi�,
Niezmiernie lubi� liza�; wyra�a� mniemanie,
�e mineta o wiele przewy�sza *******,
Bo ***** zmys� dotyku jedynie posiada,
J�zyk za� r�wnie� smakiem pr�cz dotyku w�ada.
A poza tym wszystkie zmys�y za wyj�tkiem s�uchu
Spe�niaj� pewn� rol�, kiedy j�zyk w ruchu;
Na przyk�ad podniebienie, a i wzrok si� raczy
Tem, czego �lepy ***** nie zobaczy.

Tak my�l�c j�� Tadeusz pie�ci� sw� Zosie�k�;
Najpierw j� z galanteri� poca�owa� w r�k�
Na �o�u j� posadzi� i macaj�c r�k�,
Dwa cycuszki jak p�czki wyczu� pod sukienk�;
R�k� ni�ej przesun��, pod sukni� wsadzi�
I po n�kach do kolan, a� po udka g�adzi�,
Wyci�gn�� si� na �o�u, przy Zosi jak d�ugi,
Wydoby� jeden cycu�, a potem i drugi
I pocz�� je ca�owa�- d�ugo, po��dliwie,
Wreszcie usta oderwa� i w nag�ym porywie
P� sukienki Zosie�ce narzuci� na g�ow�,
�ci�gn�� majteczki d�ugie, koronkowe
(Dar cioci Telimeny), ku n�kom si� schyli�
I zaci�ni�te udka po trochu rozchyli�;
Ca�uj�c je nami�tnie od wewn�trznej strony,
A Zosia zapomnia�a zupe�nie obrony
I op�r dziewiczej trwogi zaraz odrzuci�a,
N�ki jak tylko mog�a, tak je rozchyli�a.
I chowaj�c w poduszki zawstydzone lice,
Pokazywa�a m�owi ca�� tajemnic�,
Co ukryta g��boko w�r�d z�ocistych w�os�w
R�owia�a niewinnie jak kwiatek w�r�d k�os�w.

Tadeusz po mistrzowsku wykona� minet�-
Najpierw liza� po wierzchu, czuj�c t� podniet�.
J�a Zosia wzdycha�, j�cze�, w ko�cu krzycze�.
Tadeusz, by jej wi�kszej rozkoszy u�yczy�,
Wsadzi� g��biej, j�zyczkiem jak m�ynkiem obraca�,
R�kami j� od do�u, a� do g�ry maca�,
Przy czym j�zyk bez przerwy coraz g��biej wpycha�,
Obracaj�c j�zyczkiem coraz �ywiej, g�odniej.
Wreszcie zaj�cza� cicho i spu�ci� si� w ...spodnie.
Chwil� cicho pole�a� i odpocz�� krztyn�,
Tul�c nozdrza i usta w z�otej g�stwinie.
Wreszcie podni�s� si� z �o�a, odszed� od Zosie�ki
I z lekka ocieraj�c w�osy grzbietem r�ki,
J�� si� �ywo rozbiera�. Zdj�� pas z *****ami,
�ci�gn�� kontusz i �upan, buty z cholewami,
Koszul� zdj�� przez g�ow�, hajdawery z�o�y�,
A gacie przemoczone na krze�le po�o�y�.
Wrzeszcie usiad� na �o�u, odsapna� troszeczk�,
Po jajach si� pog�aska�, spojrza� na �oneczk�:
Suknia na twarz rzucona zas�oni�a jej lica,
Ods�aniaj�c cycuszki, p�puszek i pic�.
Widok ten zn�w krew w Tadeuszu zburzy�,
Cho� si� dopiero spu�ci�, nabra� animuszu,
J�� rozbiera� �oneczk�, sposobi� pos�anie
(By tymczasem poczeka�, a� mu ***** stanie).

Zosia ju� odrzuciwszy wstydliwo�� wszelk�,
Na ****a spogl�da�a z ciekawo�ci� wielk�
(Dotychczas o ****u niewiele wiedzia�a-
Raz od s�u�ebnych co� tam us�ysza�a,
Drugi raz le��c w gaju rankiem, w cieniu drzewa,
Zobaczy�a przypadkiem jak si� ch�op odlewa,
Trzymaj�c w r�ku jaki� przedmiot wielki
I otrz�saj�c na li�cie ostatnie kropelki.
I ciocia Telimena co� jej t�umaczy�a,
Lecz Zosia nie s�ucha�a, strasznie si� wstydzi�a).
A teraz �on� b�d�c dziewcz�tko uzna�o,
�e �wi�ty obowi�zek zbada� spraw� ca��.
Wi�c spyta��: "Ach, to co?! Do czego s�u�y?
Przed chwil� taki ma�y, teraz taki du�y.
Oj, jak si� rozci�ga, jak to si� rozwija,
D�ugi taki i g�adki jak �ab�dzia szyja.
A c� go u do�u tak �adnie przystraja?"
Rzek� Tadeusz z powag�: "Zosiu, to s� jaja.
A to, co ci� w tak wielkie wprawi�o zdumienie
Zwie si� (gdy obyczajnie nazwa�) przyrodzeniem.
*****em tak�e zwane, chocia� cz�sto bywa,
�e posp�lstwo i ch�opstwo ****em to nazywa,
Przy tym istniej� inne najrozmaitsze s�owa-
A to dziwne, bo przecie� r�ka albo g�owa,
(Cho� wi�ksze i wa�niejsze) jedn� nazw� maj�,
Ten za� widzie� niewielki, r�nie nazywaj�,
Tylu dziwnymi mianami: S�dzia nieraz zrz�dzi:
'Jak si� gor�c zaczyna , to mnie kuska sw�dzi'.
Podkomorzy za� wa�em *****a nazywa,
A Wojski zaganiaczem go nieraz przezywa,
Maciek m�wi wisielec, bo ju� sta� nie zdo�a,
A Gerwazy na ch�opskie dzieci nieraz wo�a:
'Nie baw si� Wojtu� ptaszkiem'. Jankiel cymbalista
Zwie go smokiem lub bucem, rzecz oczywista-
Jeszcze dziwniejsze nazwy ludzie wymy�laj�,
U�ani go na przyk�ad pyta nazywaj�."
Tak wyja�ni� Tadeusz te sprawy powoli,
A potem t�umaczy� jak ***** *******i.
I chc�c poprze� nauk� stanowczym przyk�adem,
Zacz�� wpycha�... na pr�no, chocia� rusza� zadem.
Cho� sapa�, cho� si� poci�, **** si� nie zag��bia�.
Jebi�c dotychczas ***** z francuskiej stolicy
Lub nadobne szlachcianki z ca�ej okolicy,
Nie mia� do czynienia z tak�, ot, dziewic�,
Z ciasn�, niewyrobion� i zamkni�t� pic�,
Co nie zazna�a *****a �adnego.
Wi�c gdzie�by si� tam zmie�ci� taki **** jak jego!
Ani w Polsce, ani na Litwie, ni na �wi�tej �mudzi,
Ani w�r�d drobnej szlachty, ni wielkich dziedzic�w,
Ani w�r�d Horeszk�w, ani w�r�d Soplic�w,
Ani w�r�d Radziwi���w- ksi���t przepot�nych,
Ani w�r�d Dobrzy�skich, znakomitych, m�nych,
Ni w�r�d Bartk�w i Ma�k�w- braci doborowej,
Ni w�r�d ca�ej, rozlicznej braci za�ciankowej,
Nikt tedy ****a takiego nie posiada�;
Dumny by� ze� Tadeusz i dzielnie nim w�ada�,
A do dumy takowej mia� s�uszne powody,
Bo na ****u m�g� podnie�� pe�ne wiadro wody;
**** Tadeusza mierzy� cali jedena�cie,
Gruby jak r�ka w ki�ci, twardy jak ze stali,
Zahartowany w trudzie, co si� rzadko k�adzie,
Zdobny w dwa jaja wielkie, jak dwa jab�ka w sadzie.
Jedyny tylko Gerwazy za czas�w m�odo�ci,
S�yn�� pono� z *****a podobnej wielko�ci.
I dzi� jeszcze �artuj�c szlachta si� pyta�a,
Co ma wi�ksze Gerwazy: scyzoryk, czy jaja?

Ot� t� pyt� chcia� Tadeusz Zosi
Na si�� wepchn��, �miechem si� zanosi.
Zosie�ka, tak si� bawi, �mieje do rozpuku
I jak dziecina wo�a: "A kuku, a kuku".
Nagle schwyciwszy zr�cznie *****a do r�ki
Zanuci�a przekornie s�owa tej piosenki:

"Do dziury, myszko, do dziury,
Bo ci� tam z�apie kot bury,
A jak ci� z�apie w pazurkim
To ci� obedrze ze sk�rki."
"Myszka?!"- krzykn�� Tadeusz- "c� to za my�� dzika,
Nazwa� sobie ot myszk�, tego oto �bika!
Ja ci myszk� poka��, zaraz po�a�ujesz!
Co dziury j� zap�dzasz?! Zaraz j� poczujesz!"
Tak m�wi�c powsta� z ��ka i wyszed� z pokoju
Do przedsionka, gdzie sta�a wielka beczka �oju;
Pe�n� r�k� zaczerpn��, nat�u�ci� *****a,
�eby b�yszcza� jak wielka, czerwona kie�basa.
Do pokoju powr�ci�, zaraz leg� na �o��,
Pomaca� dziur� r�k�, palcami poszerzy�,
Przytkn�� r�wno *****a, popchn�� i uderzy�,
Rozwar�y si� podwoje, co� tam z cicha trzas�o
I wjecha� ***** w pizd� jak n� wje�d�a w mas�o!
Zabola�o Zosie�k�, a� si� pop�aka�a,
R�cz�ta za�amuj�c gwa�townie krzycza�a:
"Wyjm pan, wyjm natychmiast, to okropnie boli!"
Tadeusz jej nie s�ucha�- *****, r�nie, *******i,
R�ce pod pup� w�o�y� i mocno je z��czy�,
Dyma�, r�ba�, ch�do�y�, a� wreszcie zako�czy�.
Pi�� razy t� zabaw� powt�rzy�,
Pi�� razy si� spu�ci�, a� si� w ko�cu znu�y�,
�on� na bok odsun��, niczym sprz�t zu�yty,
Lecz ***** jeszcze stercza�, wielki, chocia� syty.
Wnet te� �wita� pocz�o, Tadeusz zm�czony,
Jak na m�a przysta�o, leg� dup� do �ony.
Ko�dr� na grzbiet nacisn��, w jaja si� podrapa�,
Twarz do �ciany odwr�ci� i mocno zachrapa�.

Ale Zosie�ka nie �pi, le�y na pos�aniu,
Ocz�ta ma otwarte, nie my�li o spaniu.
Przedtem, dziewic� b�d�c, tak bardzo si� ba�a,
Lecz teraz, gdy przywyk�a, to by jeszcze chcia�a,
Chce obudzi� ma��onka, lecz Tadeusz chrapie,
Tuli si� do niego, za *****a �apie,
Do g�ry go unios�a, palcami uj�a,
Obudzi� si� Tadeusz i z u�miechem prawi:
"Sp�jrzcie na t� p�otk�, jak j� ***** bawi,
M�wi� kapitan Rykow: 'To� powiadam pi�knie,
Baby ****em nie straszcie, bo si� nie przel�knie'
I m�wi�, �e Suworow rzek� raz: 'mili moi,
U najwi�kszych rycerzy **** si� baby boi'
Ale, droga Zosie�ko, bez twojej urazy,
Zrozum, �em si� tej nocy spu�ci� ju� sze�� razy!
Trzeba ****a oszcz�dza�, pozw�l mi odsapn��,
Mog� ci, je�li pragniesz, zn�w minet� chlapn��,
Lecz lepiej daj mu spocz��, p�niej zn�w kochanie,
We� go troszeck� do buzi, to na pewno stanie.
A wtedy ci poka�� figle rozmaite,
W Pary�u wyprawiano sztuki wy�mienite:
Przed lustrem, na siedz�co lub na stojaka,
Lub te� konno na ****u, na boku, na raka,
A mo�e mi�dzy cycki, lub te� na podniet�,
Nie wadzi si� wykona� podw�jn� minet�,
Je�li wiesz co to znaczy... Lecz Zosiu kochana,
Zaraz si� zabawimy, poczekaj do rana,
Bo mi�kki ***** niedaleko zajdzie."

Tak m�wi�, a Zosie�ka ocz�ta zamkn�a
I tul�c si� do niego powoli zasn�a;
I �ni�a o niezmiernych rozkoszach zam�cia,
Kt�rych zazna przez lata ma��e�skiego szcz�cia.


Posted by insmac*1337 on 14-09-2002 18:17:

Mrok wieczorny, babcia siwa,
Przy kominku g�ow� kiwa,
Nos jak haczyk, okulary,
Co� *******i babsztyl stary,
Snuje bajdy niestworzone
O kr�lewnie Pizdolonie,
O trzech braciach, jak niewielu,
O matuli ich z burdelu.
Opowiada stare dzieje,
A na dworze wicher wieje.
Si�d�cie spo�em, panny, smyki,
M�odojebce, stare pryki,
I nadstawcie dobrze uszy,
Cho� na dworze �nie�ek pruszy,
W domu ciep�o i wygodnie,
Zostaw pan w spokoju spodnie,
Bo si� wnet zawo�a mamy.
Cyt, uwaga, zaczynamy!

Za lasami, za g�rami,
Za morzami i rzekami
�y� dawnymi bardzo laty
Kr�l pot�ny i bogaty.
Dobrotliwy, szczodrobliwy,
Lecz niezmiernie roz�alony
Z racji c�rki Pizdolony,
Kt�ra chocia� dobra, mi�a,
Niepomiernie si� kurwi�a,
A dawa�a bez wyboru i rycerzom,
Panom dworu i kucharzom i stolarzom,
Czasem, nawet i malarzom!
W ka�dej chwili, w ka�dym czasie,
Wci�� my�la�a o *****ie.

Pr�no mawia� jej kr�l stary,
�e we wszystkim trzeba miary.
Nie wypada bowiem pannie,
Tak si� dupczy� nieustannie.
Na nic si� to wszystko zda�o,
Bo kr�lewnie wci�� za ma�o.
Wszyscy byli wyjebani.
Nawet ksi�a, kapelani.
Raz j� tak sw�dzia�a dupa,
�e zgwa�ci�a i biskupa,
A �e ten j� zer�n�� marnie,
Posz�a dawa� pod latarni�.

A� z burdel�w wszystkich w mie�cie,
Do samego kr�la wreszcie,
Od ******kiej ca�ej nacji,
Przysz�y ***** w delegacji.
Ta najbardziej rozjebana,
Pad�szy przed nim na kolana,
Z trudem wielkim t�umi�c �kanie,
Rzecze: Kr�lu nasz i panie,
Ty panuj�c od lat wielu,
By�e� ojcem dla burdelu.
Upadaj� obyczaje,
Twoja c�rka dupy daje
Na ulicy bez pieni�dzy,
Przez co wpycha nas do n�dzy.
Nikt nas teraz nie *******i,
Bo darmoch� ka�dy woli.

Kr�l na �zy ******kie czu�y,
Kaza� da� ze swej szkatu�y
Ka�dej kurwie po dukacie.
Poczem zamkn�� si� w komnacie
I tam siedzia� przez dzie� ca�y,
A� mu jaja posiwia�y.
Kr�l, cho� p�aka� ze zmartwienia,
Zamkn�� c�rk� do wi�zienia.
By si� wi�cej nie puszcza�a.
Tam codziennie dostawa�a,
Pr�cz �wietnego utrzymania,
Tysi�c �wiec do brandzlowania,
Wazeliny beczk� ca��,
Lecz jej tego by�o ma�o.
Ci�gle p�acze, ci�gle krzyczy:
"To za ma�o dla mej piczy!"

W nocy za� przywo�a� swego
Astrologa nadwornego,
By ten patrz�c w gwiezdne szlaki
Znalaz� wreszcie spos�b jaki,
By kr�lewnie mo�na by�o,
Dobrowolnie, czy te� si��
Wr�ci� zn�w do cnoty granic
Lub gdy to si� nie zda na nic,
Niech przynajmniej w swojej sferze
Ob�apnik�w sobie bierze.

Wi�c astrolog, wzi�wszy lup�,
Zajrza� raz kr�lewnie w dup�,
Wielkim cyrklem pizd� zmierzy�,
Po czym zamkn�� si� na wie�y
Tak by� w pracy pogr��ony,
Taki przy tym roztargniony,
�e szukaj�c gwiazd na niebie,
W roztargnieniu sra� pod siebie.
Kr�ci�, wierci� teleskopem,
Wreszcie wr�ci� z horoskopem.

I rzek�: Smutn� wie�� niestety,
Objawi�y mi planety,
�e kr�lewny nic nie wstrzyma,
Na jej sza� lekarstwa ni ma.
Chyba, �e si� znajdzie jaki,
T�gi jebak nad jebaki,
Kt�ry tak hj� zer�nie pi�knie,
�e kr�lewnie ***** p�knie.
Na kawa�y si� rozwali,
�ywym ogniem si� zapali.
Wtedy b�dzie Pizdolona
Z czaru swego wyzwolona
I stanie si� zn�w prawiczk�
Z malusie�k�, ciasn� piczk�.

Wszystkim by�o og�oszone,
�e kto zbawi Pizdolon�,
Ten otrzyma za podzi�k�
P� kr�lestwa i jej r�k�.
Wi�c zje�d�aj� si� jebacze,
Czarodzieje, zaklinacze
I rycerze, kr�lewicze,
By kr�lewnie zer�n�� picz�.
Ka�dy si� swoich pr�buje,
I cho� t�gie mieli ****e,
Na nic si� to wszystko zda�o,
Bo jej ci�gle by�o ma�o.

A tymczasem heroldowie,
W ca�ym kraju, w pi�mie, w mowie,
Wie�ci dziwne rozg��szali,
Coraz dalej, dalej, dalej.
A� dotar�y hen, daleko,
Gdzie za si�dm� g�r�, rzek�,
Sta�a sobie ma�a chatka,
W niej mieszka�a stara matka,
Ze synami swymi trzema,
Kt�rym r�wnych w �wiecie nie ma.
Ka�dy dzielny, t�gi zwinny,
Ale ka�dy z nich by� inny,
I w tym nie ma nic dziwnego,
Ka�dy z ojca by� innego,
Bo w m�odo�ci swojej czasie,
Matka strasznie puszcza�a si�!

Syn najstarszy mia� **** d�ugi
I gruby na kszta�t maczugi;
A po bokach jego by�y,
Jak postronki grube �y�y,
Jakie� w�z�y, jakie� guzy,
Jaja mia� jak dwa arbuzy.
A �e ci�gle mu bez ma�a
Ta ogromna pyta sta�a
****ogromem go nazwano.

Pizdoliza- nosi� miano syn nast�pny,
Bo lizanie stawia� wy�ej nad *******
I nie by�o mistrza w �wiecie,
By prze�cign�� go w minecie.

Ciesz� matk� takie dzieci,
Lecz niestety smuci trzeci,
Kt�ry rodu by� zaka��,
Bo mia� ku�k� ca�kiem ma��,
Cienk�, d�ug� na kszta�t glizdy
I nie pali� si� do pizdy.
Dobrze, �e z matczynej woli,
Raz na miesi�c po*******i.
A �e ma�o tak ob�apia,
Bracia mieli go za gapia,
No i matka nawet z czasem
Nazywa�a go g�uptasem.

Tak im s�odko �ycie idzie,
Ani w zbytku, ani w bidzie.
Starsze bowiem dwa ch�opaki
Zarabia�y w spos�b taki,
�e cnotliwe starsze panie
Bra�y ich na utrzymanie.
A i matka, chocia� stara,
Da�a dupy za talara,
Na stojaka, gdzie� w klozecie.

Lecz najm�odszy, g�upek przecie,
Cho� podoba� si� niewiastom,
Dawa� dupy pederastom.
I ku matki wielkiej z�o�ci
Nie bra� nic od swoich go�ci.

ciag dalszy w natepnym poscie


Posted by insmac*1337 on 14-09-2002 18:20:

A� dotar�a i w ich strony
Wie�� o losie Pizdolony,
Na pieni�dze wnet �akoma,
Wo�a matka ****ogroma
I tak rzecze: Ty m�j synu,
Id� dokonaj tego czynu.

Olbrzym wnet us�ucha� matki,
Zaraz w�o�y� czyste gatki,
Wymy� ****a i bez zw�oki
Ruszy� szybko w �wiat szeroki.
A gdy przyszed� do stolicy
Zaraz poszed� do ciemnicy,
Gdzie si� �wiec� rozkraczona
Brandzlowa�a Pizdolona.
Pyta dawno mu stan�a,
Wi�c si� ostro wzi�� do dzie�a
I za pierwszym sztosem leci,
B�yskawicznie drugi, trzeci,
Czwarty, pi�ty, �� nareszcie,
Wyr�n�� sztos�w tysi�c dwie�cie
I utraci� si�� ca��,
A kr�lewnie wci�� za ma�o.
Tak by� przy tym os�abiony,
�e zle�� nie m�g� z Pizdolony
I musia�u dworskie ciury
�ci�gn�� go za dup� z dziury.
Wnet zanie�li omdla�ego
Do szpitala zamkowego,
A kr�lewna ci�gle krzyczy:
To za ma�o dla mej piczy!

Pr�dko, pr�dko ba�� si� baje,
Nie tak pr�dko ***** staje.
Ba�� si� baje, czas ucieka,
****ogroma matka czeka
I ju� martwi� si� zaczyna:
Co� nie wida� s*****syna!

A� j� straszne dosz�y wie�ci,
Powstrzymuj�c �zy bole�ci,
Pizdoliza matka wzywa
I w te s�owa si� odzywa:
Bratu- rzecz to nie do wiary-
Nie uda�y si� zamiary,
***** zmarnia� mu niestety,
Id� wi�c ty, spr�buj minety.

I Pizdoliz wnet bez zw�oki
Ruszy� pr�dko w �wiat szeroki.
W ko�cu zaszed� do stolicy,
Tam si� uda� do ciemnicy,
Gdzie si� �wiec� rozkraczona,
Brandzlowa�a Pizdolona.
Zaraz j� za dup� �apie
I minet� t�go chlapie.
J�zyk jego na kszta�t w�a,
To si� spr�a, to rozpr�a,
To si� wije jak spr�yna,
W pizd� wwierca� si� zaczyna,
Kr�ci na kszta�t ko�owrotka,
To od zewn�trz, to od �rodka.
Doba wci�� za dob� mija,
On j�zorem wci�� wywija,
A� utraci� si�� ca��.
A kr�lewnie wci�� ma�o.
Tak by� przy tym os�abiony,
�e zle�� nie m�g� z Pizdolony
Wi�c i jego dworskie ciury
Zci�gn�y go za dup� z dziury.
I wynios�y omdla�ego
Do szpitala zamkowego.
A kr�lewna ci�gle krzyczy:
"To za ma�o dla mej piczy!"

Pr�dko, pr�dko, ba�� si� baje,
Nie tak pr�dko ***** staje.
Ba�� si� baje, czas ucieka,
Pizdoliza matka czeka
I ju� martwi� si� zaczyna:
Bo nie wida� s*****syna!

Ze z�o�ci zaciska z�by,
�e dw�ch syn�w niby d�by
Losy wzi�y jej zdradziecko.
Jedno mi zosta�o dziecko
I do tego ca�kiem g�upie.
G�uptak mia� to wszystko w dupie.
Raz w niedziel�, po jedzeniu,
Chcia� chrapa� sobie w cieniu,
Co� mu jednak spa� nie daje,
Co� go ci�gle gryzie w jaje.
Patrzy, a tu ma�a menda
Co po jajach mu si� szwenda.
G�uptak ju� rozpina� gacie,
By j� otru� w sublimacie,
Gdy wtem menda nieszcz�liwa,
Ludzkim g�osem si� odzywa:
Czemu pragniesz mojej zguby?
Nie zabijaj ch�opcze luby!
Menda te� stworzenie Bo�e,
�e inaczej �y� nie mo�e
I �e czasem w jajo utnie,
Nie gub�e jej tak okrutnie.
G�uptak my�li- c� to z�ego,
Przecie� nie zje mnie ca�ego,
Niepotrzebna mi twa zguba,
Id� wi�c z Bogiem, mendo luba.
A tu nagle menda znika,
I zmienia si� w czarownika,
W czarownika, w czarodzieja
I do swego dobrodzieja,
Co si� w strachu z miejsca zrywa,
W takie s�owa si� odzywa:
�e lito�ci mia�e� wzgl�dy
Dla bezbronnej, s��bej mendy
I �e� je darowa� �ycie,
Wynagrodz� ci� sowicie:
Dam ja ci wskaz�wki pewne,
Jak s*******i� masz kr�lewn�;
Si� twych ma�o tu potrzeba,
Dam kondoma samojeba.
Kt�ry ma t� dziwn� si��,
Gdy go w�o�ysz na sw� �y��,
I rozka�esz: on za ciebie,
Sztos za sztosem ci�gle *****
Czarodziejsk� moc� cudn�.
Ale zdoby� go jest trudno.
Dupa strze�e go zakl�ta,
Na przechodni� wci�� wypi�ta.
Z kt�rej moc� z�ego ducha,
Ustawicznie ogie� bucha.
I czy z bliska, czy z daleka,
�arem swoim wszystko spieka
I w tym wielkim, mocnym �arze,
Dupa si� ca�owa� ka�e.
Lecz gdy powiesz do niej s�owa:
Niech si� ogie� w dupie schowa,
Sama si� poca�uj w�a�nie.
Wtedy ogie� w dupie zga�nie,
I powoli z dobrej woli,
Kondom zabra� ci pozwoli.
Za tw� dobro� ja ci mog�,
Do tej dupy wskaza� drog�,
We� ten k��bek z sob� razem,
On ci b�dzie drogowskazem,
Rzu� na ziemi� i id� wsz�dzie,
Gdzie si� k�ebek toczy� b�dzie.
Lecz pami�taj zawsze �wi�cie,
Czarodziejskie to zakl�cie.
Tu czarownik niby mara-
Znikn��, rozwia� si� jak para.
G�uptak wstaje ucieszony,
Bierze k��bek rozbawiony,
I nie m�wi�c nic nikomu,
Po kryjomu znika z domu.

Pr�dko, pr�dko, ba�� si� baje,
Nie tak pr�dko ***** staje,
G�uptak idzie, nie ustaje,
Coraz nowe mija kraje.

Gdy stu granic min�� s�upy,
Zaszed� wreszcie a� do dupy,
Z kt�rej ogie� wieczny tryska,
A podszed�szy do niej z bliska
Roz�arzony nad poj�cie.
Czarodziejskie swe zakl�cie,
G�uptak z ca�ej si�y wrza�nie:
Sama si� poca�uj w�a�nie!
Wtedy dupa zawstydzona
Pu�ci�a go do kondoma.
Wi�c z kondomem ucieszony
P�dzi wnet do Pizdolony.
A gdy przyszed� do stolicy,
Zaraz poszed� do ciemnicy,
Gdzie si� �wiec� rozkraczona,
Brandzlowa�a Pizdolona.
Wk�ada kondom, niecierpliwy,
A tu patrzcie- czary, dziwy!
****, co zawsze by� jak z ciasta,
Na sto ****�w si� rozrasta.
Ka�dy gruby jak ta bela.
Ka�dy picz� jej rozdziera.
Ka�dy twardy jak ze stali.
Ka�dy d�ugi na sto cali.
Wszystkie ****e z ca�ej si�y
Na kr�lewn� udzerzy�y.
Ka�dy jej si� z pizd� wwierca,
Ka�dy si�ga ko�cem serca.
Ka�dy jej si� w piczy grzebie.
Ka�dy *****, *****, *****.
A� kr�lewna Pizdolona,
Rozjebana, s*******ona,
Od jebania ledwie �ywa
Krzyczy: Cipaaaa si� rozrywa!
Takie przy tym tarcie by�o,
�e si� w dupie zapali�o.
By ugasi� po�ar cia�a,
Stra� zamkowa przyjecha�a.
Z toporami, z bosakami,
Sikawkami i kub�ami,
S�owem z ca�ym inwentarzem
U�ywanym przy po�arze.
I po d�ugiej, ci�kiej pracy,
Ugasili j� stra�acy.
Tak zosta�a Pizdolona
Z czaru swego wybawiona.
I zn�w sta�a si� prawiczk�
Z malusie�k�, ciasn� piczk�.

G�uptak dosta� za� w podzi�ce,
P� kr�lestwa i jej r�ce.
Kr�l by� taki ucieszony,
Z wybawienie Pizdolony,
�e pomimo swej staro�ci,
Kapucyna ci�� z rado�ci,
Bez ustanku tydzie� ca�y,
A� mu jaja odsiwia�y.
Mimo, �e ju� nie by� m�ody.
Potem zaraz sprawi� gody,
G�uptakowi z Pizdolon�.
Mnie na gody zaproszono.

Wi�c jak m�wi�
Te� tam by�em,
Jad�em, pi�em, *******i�em.
Bawi�em si� z nimi spo�em,
A� zasn��em gdzie� pod sto�em.

Oto co sprawi�a menda,
Na tym ko�czy si� legenda.


Posted by AlieneK on 14-09-2002 20:58:

hyh...mowilem ze ocenzuruje sporo

__________________
gg: 1854672 | blog | http://kosz.fpp.pl | Kawa


Posted by [FPP]Shooler on 14-09-2002 21:09:

Ma ktos mp3'ke Olbrychskiego z tym?

__________________


Posted by [FPP]xen0m on 14-09-2002 21:22:

ta, mp3 jest kultowa


Posted by bizonek on 15-09-2002 07:35:

quote:
Napisane oryginalnie przez [FPP]Shooler
Ma ktos mp3'ke Olbrychskiego z tym?

Ja chyba mam :-)
A co do poezji
Jan Sz. "Zygmunt III Waza"

Za to �e Krak�w mia�e� w dupie
teraz stoisz na s�upie"



__________________
Trzeba by� gorszym, by potem sta� si� lepszym
Trzeba by� g�upim, by m�c sta� si� m�drzejszym


Wszystkie czasy są EU (PL). Aktualna godzina 15:52.