quote: Napisane oryginalnie przez AWEK
Wittman to pancerniak jak najbardziej ale raczej bym go kojarzyl z Villers-Bocage i Normandia.....natomiast Peiper to juz Ardeny.Pozdry...
Mazio a nie pykasz czasem w Combat Mission?Szukam kogos do meczyka
Probowalem w Commbat Mission tylko mialem lewa kopie, i do tego spieprzona jak mi jakos pomozesz to w dwa tygodnie zobowiazuje sie do stawienia Ci czola jako miesko armatnie (pogralem w demko i z grubsz wiem o co biega). Moge natomiast zaprosic Cie na meczyk w Close Combat, tylko ostrzegam ze gram w to od 4 lat wiec.... (CC3, 4 i 5 w sieci , a 2 many times singielek)
Co do Wittmana, to byl taki pan co juz na wschodnim froncie natlukl ruskich czolgow co nie miara... ale najlepsze odwalil tam gdzie Awek wspomnial - nie wdajac sie w szczegoly:
jechal Ci on sobie Tygryskiem (sam jeden bidulek), i natknal sie na spora grupke z alianckiej dywizji pancernej (okol nastu czolgow roznego typu, ciezarowek i wozow opancerzonych). Jechali ci oni po szosie w szyku transportowym, gesiego bo na majowce byli ( ), se chcieli na front sie udac czy co, Wittus ich nakryl z manowcow czyli z krzaczorow z boczka letko od tylca. I co on Ci robi?! Pyknal pierwszy woz w kolejce, potem ... ostatni. A ze bylo na nasypie troche, no i te uszkodzone zablokowaly reszcie droge ku lasom w oddali, wiec Wittman ich po kolei rozstrzelal az mu sie 88-ka rozgrzala do czerwonosci! Kilkanascie wozow bojowych (mieli z czego walczyc) plus zaopatrzenie sie wzielo i zepsulo! Taki oopsik! To byla jego najslynniejsza jazda, ale gosc byl nie do zachlastania jak w czolgu siedzial, dopiero latajace czolgi - Typhoony i ich rakiety skonczyly jego zywot pare tygodni pozniej. Niewatpliwie jednak jako kawaler zelaznych krzyzy (z mieczami liscmi debu i diamentami i co se jeszcze tam wlozysz) byl bohaterem i zolnierzem, a nie bandyta..
Peiper to troche inna para kaloszy, ale odwagi mu nie brakowalo i Ardenny gdyby nie ogolne szalenstwo calego planu, byly jego sukcesem.
Z ciekawostek jeszcze: byl taki SS-Hauptsturmfuhrer Fritz Klingenberg z dywizji "Das Reich" co w samodziesciec (lol) czyli z 10 ochotnikami ruszyl do centrum Belgradu w 1941 (letko sie przed swoja dywizje i Wehrmacht wyforsowal bo na motorkach jako zwiad byli ) i wjechal do miasta, a jak sie zorientowal ze wojska Jugoli sa w drodze do stolicy dopiero (w miescie byl slabiutki garnizon z rzadem + policja) to w szyku defiladowym zajechal pod siedzibe wladz miejskich i oznajmil, ze zostal wydelegowany z wielkich sil niemieckich (jego dywizja byla o 2-3 dni drogi od miasta, sily jugoslowianskie o 1 dzien) otaczajacych Belgrad, by zaproponowac kapitulacje. Potem dodal ze jezeli Jugoslowianie nie dadza mu odpowiedzi w ciagu 20 minut, wezwie przez radio samoloty i... zrobi im z dupy jesien sredniowiecza, czy cos takiego.... Pozbawieni wiadomosci z zewnatrz radni, burmistrz itd poddali miasto Klingebergowi, nie podejrzewajac ze w promieniu 10 kilkometrow od miasta jest jedna przetrzebiona zreszta kompania SS. Za co dostal facio Krzyz Rycerski Zelaznego Krzyza czego i Wam zycze...
Dobranoc
ps. Jesio Kurt "Panzer" Meier byl kozak!!! ale to juz inna bajka....
ps2. moglem tych "z pod wody" tez dac, ale mniej mnie kreca - wiesz tam tygryski rdzewieja
Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane
|