Dwadzieścia sekund bez przytomności leżał Adam Małysz na zeskoku obiektu Park City. Podczas pierwszego piątkowego treningu przed kwalifikacjami do sobotniego konkursu Pucharu Świata w skokach narciarskich Polak miał bardzo groźny upadek.
Nasz mistrz skoczył przyzwoicie - na odległość 115,5 m, ale przy lądowaniu popełnił drobny błąd, który okazał się tragiczny w skutkach. Lewa narta Małysza zakantowała o prawą, Adam próbował utrzymać równowagę, ale nie zdołał. Z dużą prędkością poleciał do przodu i uderzył głową o ziemię.
Sytuacja była bardzo dramatyczna, bo Małysz przez dłuższą chwilę leżał bez ruchu. Obie narty naszego skoczka zostały złamane. Pozostawał bez przytomności przez długą chwilę. Świadomość odzyskał dopiero, gdy pojawili się przy nim lekarze. Polak krwawił z rozciętego nosa, ale zapewniał, że czuje się nieźle.
Blisko całego zdarzenia był popularny komentator redakcji sportowej TVP Włodzimierz Szaranowicz, który wcielił się w rolę tłumacza naszego skoczka. "Akurat stałem blisko, więc szybko podbiegłem do leżącego na śniegu Małysza. - mówi Szaranowicz - W tym momencie byli przy nim już amerykańscy lekarze. Adam najpierw nie dawał znaku życia, a potem bardzo ciężko oddychał i pojękiwał".
Kiedy Małysz odzyskał przytomność został odniesiony do karetki. Tam powoli zaczął dochodzić do siebie. "Prosił, aby zdjęli kołnierz, bo go uciska - relacjonuje dalej dziennikarz TVP - W tym samym momencie zaczął protestować, mówił, że nie chce jechać do szpitala!"
Rano czasu polskiego Małysz opuścił szpital, ale nadal musi być pod obserwacją. U naszego skoczka stwierdzono jedynie wstrząśnienie mózgu. Badania tomograficzne nie wykazały żadnych poważnych urazów. Jednak o skokach w weekendowych konkursach Pucharu Świata nie może być mowy.
Źródło - sport.wp.pl
__________________
..got no money got no style..
Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane
|