beee, baranku drogi... (to nie moja wina, ze "beeee" kojarzy mi sie z barankami ). Otoz owszem. Bawie sie. W gry komputerowe. Co w tym dziwnego, ze majac 36 lat gram wlasnie w nie? To jakies zboczenie zasadniczo gorsze od przyjscia po pracy do domu, wywalenia tlustego brzucha na stol, przelaczenia telewizora na relacje z jakiegos meczu i krzykniecia w strone kuchni "stara, jest piwo?"? A moze jakos zasadniczo lepsze jest inne hobby?
Powiem Ci, dlaczego gram w gry komputerowe. Otoz ich atrakcyjnosc - podobnie zreszta jak atrakcyjnosc wszystkiego - zalezy od poziomu abstrakcji obserwatora. Durny obserwator patrzac na wode dostrzeze tylko ciecz uzywana do mycia. Mniej durnego zastanowia rozchodzace sie po jej powierzchni fale. Gosc o jeszcze wyzszym stopniu abstrakcji patrzac na wode powie slynne "utram bibis, aquam an undam?". A facet z najwyzszym wspolczesnie poziomem abstrakcji dostrzeze tam redukcje funkcji falowych ukladow mikroskopowych i setki tysiecy innych dupereli. To, czym jest dana rzecz, tak naprawde zalezy wylacznie od tego, co potrafimy w niej dostrzec.
Moge powiedziec Ci, dlaczego ja gram w gry komputerowe.
1. Interesuja mnie zagadnienia zwiazane z percepcja swiata. Gre w internecie traktuje jako prymitywny eksperyment, w ktorym moje zmysly odbieraja bodzce z wirtualnego swiata i interesuje mnie, na ile sposob tej percepcji wplywa na wyobrazenie swiata wykreowane przez moj mozg. Gre traktuje wiec jako w pewien sposob test elastycznosci moich zdolnosci wyobrazenia abstrakcyjnego swiata gry.
2. Interesujace jest analizowanie zachowan innych osob w internecie. Ta grupa zagadnien dzieli sie dla mnie na dwie czesci:
- analize dzialan pozostalych graczy pod katem gry
- analize dzialan pozostalych graczy pod katem zachowan spolecznych w sytuacji, w ktorej nie podlegaja wypracowanym przez tysiaclecia normom spolecznym i obyczajowym.
W pierwszym przypadku fascynujacy jest proces poznawania psychiki przeciwnika i partnerow oraz wykorzystywania jej do wlasnych celow. Od najcudowniejszego fraga znacznie bardziej sobie cenie sytuacje, w ktorej dobiegajac do flagi wiem, ze przeciwnika przy niej nie ma - gdyz robi to, to do czego zmusilem go wysylajac mylne sygnaly dotyczace sytuacji w grze, do czego sprowokowalem go swoimi dzialaniami - a on, wbrew wlasnej woli (a co lepsze ze swiadomoscia calkowitej niezaleznosci podejmowanych decyzji) robi dokladnie to, czego ja chce, wtedy, kiedy ja chce. To jest kwintesencja grania - walka przeciwko psychice drugiego czlowieka. Durne fragi zostawiam tym, ktorzy patrzac na wode mysla wylacznie o reczniku :-P
W drugim przypadku fascynujaca jest analiza zachowan ukladow swiadomych (tak nazwijmy pozbawione ciala nasze jestestwa w internecie), ktore nie podlegaja zadnym normom obyczajowym, a ich dzialania nie groza reakcjami w swiecie rzeczywistym. Fascynujace jest wowczas obserwowanie, jak umysly niektorych osob sa prymitywne, blyskawicznie poddajac sie malo wyrafinowanym instynktom (pozdro dla wiadomych panow z "elyty" polskiego UT) , jak inni zachowuja sie w miare normalnie niejako nawykowo odczuwajac istnienie pewnych zasad spolecznych, zas poziom abstrakcji innych jest na tyle wysoki, ze bez zadnych klopotow zachowuja sie zgodnie z tradycyjnym wychowaniem, w ogole nie zwazajac na koniecznosc przestrzegania czegokolwiek - gdyz miedzy regulami a ich zachowaniem nie ma zadnych rozbieznosci.
A fragi... Nagrody.... O moj boze.... Co pijesz: wode czy fale? - az chce sie zapytac ponownie...
Na zakonczenie zas dodam, ze calkiem niezle zyje mi sie z tego grania, gdyz procz samego grania rowniez o nim pisze, a czynnosc ta zwykle jest platna. Raz lepiej, raz gorzej, ale w pewnym sensie jestem graczem zawodowym :-P
Edytowane przez sYs|yavor dnia 09-07-2003 o godz. 23:53
Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane
|