dzis bylo glownie obozowo. 
1) droga do wolnosci
film o japonskim obozie jenieckim dla aliantow gdzies w tajlandii. no i superb musze powiedziec. bylem niemal pewien, ze znowu amrykance zrobia film o ich wspanialym i niezrownanym narodzie, cos na wzor szyfrow wojny, ktory byl jednym z najbardziej chlamowatych filmow wojennych jakie widzialem. no a tu taki suprajs. rezyser zadal wreszcie sobie trud i przeczytal pare prac o mentalnosci japonskiej, ich sposobie zycia, funkcjonowaniu armii. ten film ma wiecej sensu w sumie niz ostatni samuraj. drugim wielkim plusem bylo, ze pomimo przenikniecia powiedzmy podstaw kulturowych japonii, rezyser nie usprawiedliwia znecania sie na jencach i pogwalcania praw z hagi i genewy a jedynie wyjasnia mechanizmy tych procederow. i to tez jest wielki plus. czyli podsumowujac w filmie czuje sie profesjonalizm ale jest rowniez wlasciwy ocenie moralnej europejczyka/amerykanina. inna spara, ze za duzo jest tam przerysowan, jak np. krzyzownanie na podobienstwo chrystusa jednego z wizeniow. choc film niby na faktach oparty wiec moze rzeczywiscie tak bylo i to akurat nie byla wariacja rezyserska (choc watpie). ale ogolnie zdecydowanie wart obejrzenia. btw. szkoci to chyba najbardziej odmienny narow od japoncow jaki jestem sobie w stanie wyobrazic. nie szanuja wladzy, sa urodzonymi anarchistami, bunt u nich to podstawa. 
2) zielony smok
tym razem oboz amerykanski dla uchodzcow wietnamskich w czasie wojny wietnamskiej. film spokojniejszy od poprzedniego, prawei 0 akcji. troche w konstrukcji zblizony do good morning vietnam, tym bardziej ze jedna z rol zaral whitaker. no coosh, dobre kino o zagubieniu, przynaleznosci narodowej, itp zjawiskach towarzyszacych migrantom, szczegolnie tym z roznych grup kulturowych. takze polecam obejrzec. 
3) sanjuro
znowu akira kurosawa. tym razem slabiuuusi, oj slabiusi. fuszerke odwalil tym razem rezyser. :/ fabula to cos jakby inteligentny rambo w japonskim wykonaniu. czyli jeden czlowiek, bohater walczy jak zly, potrafi sam uchlastac z 20 chopa a przy tym przewiduje wszystkie plan przeciwnikow tak jakby czytal wczesniej scenariusz filmu. mam oczywiscie swiadomosc, ze jest to konstrukcja typowa dla legend japonskich i lubie sobie ogladac tez filmy oparte na sagach/legendach nihonczykow ale akurat jakos kurosawa kojarzyl mi sie zawsze z nieco bardziej inteligentniejszym kinem. no coosh, mam jeszcze 2 inne filmy akiry, mam nadzieje ze beda lepsze. 
__________________

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane
|