$corcerer:
>wytłumacz mi dlaczego zaraz (no może
>nie tak od razu, ale i tak bardzo szybko)
>po przegraniu meczu (kolejnego)
>pasujesz i (z tego co rozumiem) masz już
> dość dzielania się na polskiej scenie T2
To nie do konca tak... Poziom w miare sredniego gracza, ktory moglby sie przydac w dobrym klanie, osiagnalem gdzies po roku gry. Mysle, ze teraz moj poziom jest znacznie wyzszy. Co prawda rok temu znacznie lepiej poslugiwalem sie broniami - obecnie MA wykonuje nieslychanie rzadko, a pingi skaczace zwykle od 120 do 180 nie zachecaja nawet do prob - ale doskonale nadrabiam w bitwie te niedociagnieca wykorzystujac bronie odpowiednie do sytuacji oraz uzywajac glowy plus - jak sadze - umiejetnosci skiingu nieco wykraczajacej poza przecietna (w tym sensie, ze zwykly capper najczesciej tylko zwiewa z flaga, a ja nie dosc, ze zwiewam, to sobie jeszcze po drodze walcze). W sumie po dwoch latach oceniam swoje umiejetnosci na jakies 60-70% tego, co moglbym w idealnych warunkach miec.
I teraz przechodzimy do sedna sprawy. Gram w te gre od przeszlo dwoch lat. Postanowilem zbudowac druzyne polskich graczy, mozolnie sciagajac miesiacami po jednym graczu do sYs. W pewnym momencie okazalo sie, ze nie da sie stosowac taktyki werbunku z UT, gdyz wowczas skompletowanie druzyny do 10v10 zajeloby na oko 3 lata. Stad poluzowalismy nieco reguly, przyjelismy graczy nieco slabszych, liczac na ich podciagniecie.
Klopot w tym, ze to nie tylko o umiejetnosci graczy chodzi, ale rowniez o ich nastawienie do gry. Pio byl strzalem w dziesiatke - i bylo to widac po jego pierwszym miesiacu grania. On chcial grac, czul ten swiat, mial wole walki. Gdy gral, to nie byla tylko gra - on faktycznie byl w tym swiecie, faktycznie walczyl. Nie, to nie zboczenie, to kwestia umiejetnosci przestawienia percepcji swiata oraz podejscia do gry. Wystarczylo z nim troche pograc, poopowiadac, zwrocic uwage na szczegoly. Z wieloma innymi graczami jest znacznie gorzej, gdyz dla nich T2 to jest tylko gra. Oni nie wchodza do gry, by walczyc, tylko by pograc. Owszem, to fajne na pubsach, tak nalezy na nich grac - for fun. Ale to ogromny blad w meczach klanowych, gdy ma sie w 10- czy 14-osobowej druzynie zaledwie polowe skladu, ktory potrafi grac agresywnie, z oddaniem.
Wykombinowalem wiec POLAND - klan, ktory kazdemu dawalby mozliwosc zagrania meczu, w ktorym jednak podstawe stanowiliby gracze juz doswiadczeni, wywodzacy sie glownie z sYs. No i teraz czas na podsumowanie efektow.
Otoz nie chodzi o to, ze przegralismy wczorajszy mecz, chodzi o to, jak go przegralismy. W sumie slowa nie powiem na Minotaura, mi sie tam fajnie gralo w skladzie, ktory mial klopoty z gra - dzieki temu mialem czesto spotkania 1v3 i byla odrobina zadymy. Mecz zostal przegrany po walce i choc moglaby to byc walka lepsza, gralo mi sie przyjemnie.
2 minuty przed Katabatikiem przegladam swoje notatki dotyczace tego meczu i widze, ze gram na chase z pio. Chce zaznaczyc pio - pio nie ma. Pisze na teamsayu, ze jestem na chase sam. Dwa zdania dalej widze, ze simon mowi, ze steel gra na chase. Ql, o to chodzilo.
Zaczyna sie mecz. Rozstawiam co mam do rozstawienia, jest HoF, nie ma drugiego chase. Hm... moze sie zapodzial. Leci capper przeciwnika, wpada te 180 km/h na flage, zgarnia ja, a ja sam mam ja teraz odzyskac.... No coz, magikiem nie jestem, 180 km/h roznicy w predkosci nie nadrobie. Kroje faceta do bodaj dwoch kresek i.... papa. Na wiecej nie starcza zycia, tym bardziej, ze moj konfig odpowiadal konfigowi przystosowanemu do gry z drugim chaserem (a wiec zakladal operowanie na maksimum naszej polowie mapy - stad nie bralem flar). Krzycze - drugi chase, brak drugiego chase, steel przylaz. Nic. Kolejny atak cappera - to samo. Skroilem go sam, dopiero pod ich turretem, bodaj simon o 2 metry wyprzedzil mnie ze zwrotem flagi. Wydzieram sie teraz jak duren "drugi chase potrzebny!", VFD, VFD, VFD. NIC. Kolejny atak - jeden capperek, ja, jak zwykle, sam na chase. Teraz juz wydzieram sie VFD po 4-5 razy pod rzad co 5 sekund. Nic. Flaga ponownie na miejscu, patrze na waypointa na moim "partnerze" - steel idzie assaultem na VS. Wale w niego spinem, moze do licha nie widzial komunikatow? (jezu, slepi i glusi tez graja w T2?) - zero efektow. Teraz wkurwilem sie juz na maksa, bo nie cierpie, gdy ktos robi ze mnie durnia i nie cierpie grania w teamie, ktory ma gleboko w dupie rzeczy podstawowe dla gry, w ktorym gracze graja jedynie dla swojej egoistycznej przyjemnosci. Stawiam warunek moim "partnerom": macie minute na zalatwienie mi drugiego chasera, inaczej wychodze z gry.
Po minucie wychodze z gry.
Panowie, temat jest prosty. Nie pasujemy do siebie. Przez dwa lata staram sie budowac team i ciagle jestem dokladnie na tym samym etapie, co 1.5 roku temu: w druzynie potrafi grac ledwie 4-5 osob. Wybaczcie, nie mam juz cierpliwosci. Naprawde, staralem sie. Malo ktory gracz poswiecilby 2 lata na budowanie klanu, ja to zrobilem. To ja - niczym pan profesor - robie wyklady z T2 na forach, to ja robie demka instruktazowe - kochani, nie czarujmy sie, owszem, gram dobrze, ale naprawde nie ma az takiej roznicy, ktora by usprawiedliwiala fakt, ze te rzeczy robie sam 
Dlatego wycofuje sie z POLAND. Nie mam juz cierpliwosci do wiecznego uczenia podstaw, do notorycznej walki z nastawieniem graczy do gry. Sorry, po dwoch latach ja tez sobie chce pograc wreszcie w klanowkach w T2. W takich, w ktorych wiem, ze mam u boku partnera, a pozostali gracze realizuja swoje zadania aktualnie dla sytuacji. Nie mam sil na wieczne uczestniczenie w meczach, w ktorych nieodmiennie popelniane sa te same elementarne bledy, co rok czy poltora temu. Zwazywszy zas na zachowanie graczy na Katabatiku, smiem nawet twierdzic, ze obecnie popelniaja oni powazniejsze bledy niz miesiace wczesniej. Wszak to, u licha, CTF, i w tym trybie licza sie podobno flagi, tak wiec polecenie VFD jest rzecza SWIETA i jesli ktos tego nie rozumie - niech gra sobie w innym teamie niz ja. Zainteresowanym moge udostepnic swoje demo z Kata.
Uwazam, ze POLAND powinno istniec nadal, z tym, ze role prowadzacego powinien przejac inny w miare doswiadczony gracz. Taka szkolka moglaby byc, trzeba byloby wybierac sobie w miare latwych przeciwnikow i stopniowo podnosic poziom umiejetnosci. Czekam na propozycje, kto zechcialby zajac sie prowadzeniem POLAND.
Rownoczesnie informuje, ze wycofuje sie zarowno z POLAND jak i z sYs i rozpoczynam poszukiwania klanu zagranicznego. Z przyjemnoscia do obu klanow wroce, gdy beda gwarantowaly mi mozliwosc gry w teamie.
>co do b) to mam wątpliwości...
Wowczas nie zrezygnowalem, wszak gralem dalej, wykladzik godzinny ze skiingu zrobilem, demka demonstracyjne z routami w liczbie bodaj 15 tez macie. Poskrobac zreszta moge cos dalej. Klopot w tym, ze nie mam ochoty na dalsza gre w teamie, ktory nie gra jako team. Zwatpilem po tym, jak ZADEN z graczy POLAND - ZADEN, ANI NOWY, ANI DOSWIADCZONY - nie pomogl mi na chase mimo mojego nachalnego wydzierania sie, za ktore na kazdym pubsie by mnie wykickali po 2 minutach. Po co mi to? W imie czego? W koncu to gra, ja tez chce miec troche frajdy. A na razie moje ambicje mi to uniemozliwiaja, gdyz mialem ambicje grania w klanie polskim. Blah. Poczekam az poziom podskoczy, bedzie druzyna, wracam. Nie ma - sorry, dosc nadstawiania policzkow, ide grac tam, gdzie potrafia.
Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane
|