Mecz -Taktyka - spostrzeżenia
Jakoś nie udało mi się wcześniej znaleźć czasu na napisamie czegokolwoek o taktyce. jesli się da ;-)) zamieść to co z siebie wyrzygam na propl.
Wiele mapek (prawie wszystkie, jak ostatnio zauwazyłem, łojony niemiłosiernie na SWIMM) nadaje się do rusha. Przynajmniej czasami. Wspominam o tym dlatego, ze gołym okiem widać kilka czynników ułatwiających rzeź niewiniątek, jaką jest walka z askoczonym (i ciągle zskakiwanym) przeciwnikiem.
1. Szybka akcja musi być skoordynowana. Nie może być szybkich i szybszych, ani tym bardziej wyścigów po fraga.
2.Każdy i ZAWSZE musi mieć swoje miejsce - dzięki tenmu niekoniecznie trzeba miec oczy naokoło głowy i mozna się skupić na mniejszym odcinku (wymagane prawie absolutne zaufanie do partnerów ;-)))
3.Swego czasu z Duke i Pyzą zrobiliśmy kawał Teamowej roboty na DOKACH. Sukces wynikał ze skutecznego wykonania (wielokrotnie !!!) planu. Ja i Duke pod tunel (ja z lewej on z prawej) Pyza - okno. Pojawiamy się najpierw ja lub Duke, i się szybko cofanmy. Zwraca to uwagę wroga, najczęściej po chwili pojawiają się "łowcy fragów" ;-)). widzą JEDNEGO z nas (drugi musi być nieiwdoczny) - i do przodu!! Albo Pyza z góry, albo któryś z nas załatwia go. Facet robi za mięso, czasami kogoś utłucze. Tunel był nie do przejścia. Przeciętnie załatwialiśmy 2, czsami 3 łowców ;-)), a potem do przodu!!!
NAJTRUDNIEJ BYŁO POGODZIĆ SIĘ Z TYM, ZE FRAGI ROZKŁADAŁY SIĘ NIERÓWNO ;-))) Podstawowym rzeźnikiem musi być świetny strzelec, wtedy przynęta ma duże szanse na przezycie i tez zdobywa fragi.
Ta metoda powinna być stosowana nie tylko na tej mapie. Jest sporo miejsc, gdzie zgrany team dużo zdziała.
4.Jeśli trzeba wpaść do jakiejś dziupli, wiedząc, że moga się tam czaić złe wrogi, trzeba wpadać prawie natychmiast jeden po drugim (może ten pierwszy to przezyje, jeśli będzie tłum) i ustalić, że jeden wpada w lewo, drugi w prawo od drzwi (rzadziej się wtedy strzela kumplowi w plecy).
5.Po rynnach na dach można się pchac nawet trójkami, jeśli sie to zsynchronizuje, to nawet niezłe czajniśki moga tego nie przeżyć ;-)) - jeśli na dachu jest jeden i nie od razu zabije tego pierwszego, to drugi ma dość łatwy cel (ryzykujemy jednak blamaż ;-)))
6.Czasami dla jaj (już kilka razy nazywano mnie kamikadze na serwach niemieckich i naszych ;-))), aby usunąć jakiegoś czajnika z SR-8 czy cóś, wyskakuję z zaskoczenia z dachu budynku i walę w łosia z M4 (ciekawe jaką ma minę, kiedy go utylizuję w locie ;-)). Ja leję na stats, mam frajde jak cholera i usuwam DLA DRUŻYNY jednego trudnego przeciwnika (może być ważne, kiedy grozi ROUND DRAW, czajnika cięzko ściągnąc, a obejść - za mało czasu).
7. Czasami lepiej dopaść zaskoczonych i cichcem walić z póldystansu, czasami trzeba do zwarcia. Zanim wyskoczysz pomyśl (przynajmniej przez czas równy Twojemu pingowi pomnożonemu prze iloraz inteligencji dzielony przez wiek ;-))) jak zagrać. Nie zawsze agressiv jest najlepszy.
8. Trzeba pamiętać, że w niektórych miejscach ktoś musi odwalić niewdzięczna robotę i osłaniać tyły (np. na ABBEY ;-))).
9.Albo wyleźć na przynętę robiąc za mięcho.
10. Mam nadzieję, ze nie ma wśród nas docentów, ktorzy wyłapią niekonsekwencje, nisepójności, brak głębi, itd.... ;-)
To są luźne spostrzeżenia obracające się wokól jednego tematu (mam nadzieję ;-))
Y.
Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane
|