nowe prawo jazdy..
o2.pl: Awantura o zielony listek
Rewolucja na polskich drogach. Od przyszłego roku świeżo upieczeni kierowcy mają dostawać prawo jazdy tylko na dwa lata. Dopiero po tym okresie staną się pełnoprawnymi użytkownikami dróg.
Autorem nowego pomysłu jest Ministerstwo Transportu i Budownictwa. W przyszłym miesiącu projekt nowej ustawy o kierujących pojazdami ma trafić na posiedzenie Rady Ministrów, a za dwa miesiące pod obrady Sejmu. Jeśli wszystko pójdzie sprawnie, nowe przepisy wejdą w życie już w przyszłym roku. Cel wprowadzenia nowego prawa: zmniejszenie liczby wypadków na drogach. W 2004 r. było ich aż 51 tysięcy. Najwięcej ofiar odnotowano w grupie wiekowej 18-24 lata. Właśnie z nieodpowiedzialnością młodych kierowców chce się uporać ministerstwo.
Kierowcy lepsi i gorsi
Rewolucyjnych propozycji ministerstwo transportu ma kilka. Pierwsza generalna zasada, jaką planują urzędnicy: świeżo upieczony kierowca dostanie prawo jazdy tylko na dwa lata. Okres ten będzie czasem próby dla młodego kierowcy, podczas którego organy kontroli będą mu się uważnie przyglądać. Jeśli w tym czasie popełni trzy wykroczenia, straci prawo jazdy. Aby znów zasiąść za kółkiem będzie musiał po raz drugi pójść na kurs prawa jazdy i ponownie podejść do egzaminu.
Kolejne ograniczenie: świeżo upieczony kierowca w terenie zabudowanym będzie musiał jeździć z prędkością maksimum 50 km/h, a poza obszarem zabudowanym - 80 km/h, niezależnie od rodzaju drogi i znaków drogowych. Nie będzie też mógł pracować jako zawodowy kierowca, a między piątym a siódmym miesiącem od uzyskania prawa jazdy powinien ukończyć dwa szkolenia, dotyczące zagrożeń w ruchu drogowym i bezpieczeństwa ruchu drogowego.
- Wprowadzenie tych przepisów będzie oznaczało jedno – kierowcy zostaną podzieleni na lepszych i gorszych – oburza się 20-letni Marcin, który egzamin na prawo jazdy zdał dwa miesiące temu. – Współczuję tym, którzy będą dopiero zdawać na prawko. Przez dwa lata będą bowiem zmuszani do jeżdżenia po prawym pasie; ciekawe, czy nie nabiorą jakichś dziwnych nawyków, od których później będzie im trudno się odzwyczaić – dodaje.
Zdaniem ministerstwa pomysły te nie są niczym wyjątkowym i w środowisku osób zajmujących się motoryzacją rozważane były od lat. Podobne rozwiązania tzw. "prawa jazdy na próbę" istnieją w wielu krajach Unii Europejskiej, m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Szwecji i na Węgrzech.
- Zmiany są bardzo dobre, bo to, w jaki sposób jeżdżą dziś młodzi kierowcy i do ilu wypadków doprowadzają, jest zatrważające – ocenia dr Sławomir Gołębiowski, ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu, były pracownik Instytutu Transportu Samochodowego. Liczba zabitych na 100 wypadków w Polsce wynosi 11 osób, w Unii Europejskiej to 3-4 osoby.
Zielony listek obowiązkowy
Wśród proponowanych zmian najwięcej emocji budzi sprawa zielonego listka. Z projektu ustawy wynika bowiem, że początkujący kierowcy będą musieli jeździć z zielonym listkiem na szybie swojego auta przez siedem miesięcy od momentu uzyskania prawa jazdy. - To absurd, by takie oznaczenie było obowiązkowe, także dla tych, którzy czują się na drodze pewnie. Zielony listek kojarzony jest z kierowcą-niedorajdą, który zupełnie nie radzi sobie za kierownicą - emocjonuje się 24-letni Sebastian, który do egzaminu na prawo jazdy będzie podchodził w przyszłym miesiącu. – Na takich gości kiedyś mówiło się „z przodu liść, z tyłu liść, a w środku głąb”. Zielone listki to wytwór czasów PRL. Odeszły już dawno w zapomnienie – dodaje.
Dlaczego ministerstwo transportu zdecydowało się jednak przywrócić ten symbol? – Zielony listek nie powstał z inicjatywy ówczesnych władz, ale był społeczną inicjatywą związków motorowych i samych kierowców. Listek ma już długą tradycję i jest znakiem bardzo dobrze rozpoznawalnym – mówi Maciej Wroński z Ministerstwa Transportu i Budownictwa, jeden z autorów nowych propozycji. Poza tym, zdaniem Wrońskiego, listek ma pomóc organom kontroli w sprawdzaniu, czy kierowcy przestrzegają ograniczenia prędkości.
To, że listki nie powstały na plenum KC, potwierdza również Sławomir Gołębiowski, który w latach 70. zajmował się edukowaniem polskich kierowców i zachęcał ich do naklejania zielonego listka. - W Polsce liście klonu, będące symbolem nadziei, pojawiły się w 1974 lub 1975 roku – wspomina. - Pomysł został zaczerpnięty z rozwiązania wymyślonego przez Organizację Prewencji Drogowej, międzynarodowego stowarzyszenia zajmującego się bezpieczeństwem na drogach. Organizacja nie była związana z żadną opcją polityczną – dodaje. W przeszłości listki stosowano w wielu krajach Europy, między innymi we Francji, Belgii i Niemczech. Dziś w wielu przypadkach zastąpiono je innymi oznaczeniami, na przykład we Francji początkujący kierowcy naklejają na samochód kółka z literą A (od "amateur"). – Ale listki też się jeszcze zdarzają – powiedziano nam w polskiej ambasadzie w Paryżu.
A może różowa koniczynka
Przeciwnicy zielonego listka nie są jeszcze na straconej pozycji. Jak twierdzi ministerstwo transportu, kwestia zielonego liścia nie jest przesądzona: - Nie będziemy się upierać przy zielonym listku, oznaczeniem może być równie dobrze różowa koniczynka. Chodzi tylko o to, by powstało jakieś oznaczenie niedoświadczonego kierowcy – podsumowuje Wroński. Zdaniem specjalistów oznakowanie niedoświadczonych kierowców jest bardzo potrzebne. – To sygnał dla wszystkich użytkowników drogi, że danemu pojazdowi trzeba pomóc na przykład we włączeniu się do ruchu – twierdzi Gołębiowski.
Posprzątać to pobojowisko
Czy to koniec zmian w przepisach drogowych? Absolutnie nie. Do proponowanych przez ministerstwo w najbliższym czasie dojdą prawdopodobnie nowe przepisy unijne. Być może już w przyszłym roku wprowadzony będzie nowy, jednolity dla wszystkich krajów Unii wzór prawa jazdy. Nowy dokument ma przypominać kartę kredytową i być trudniejszy do podrobienia.
Z kolei nowe polskie przepisy mają nie tylko zmniejszyć liczbę wypadków na drogach, ale także zapoczątkować porządkowanie prawa drogowego. Obecnie większość przepisów prawa motoryzacyjnego znajduje się w jednej ustawie o ruchu drogowym. Teraz prawo ma zostać podzielone na trzy części: do jednej ustawy trafią zasady ruchu drogowego, do drugiej kwestie związane z administracją pojazdów, a do trzeciej - przepisy dotyczące kierowców. Od tej trzeciej części – ustawy o kierujących pojazdami - zaczęło pracę ministerstwo. Ale kierowcy z niecierpliwością czekają na następne zmiany. Czy kolejna rewolucja czeka nas w zasadach ruchu drogowego albo systemie rejestracji?
Krzysztof Szczepaniak
jak dla mnie pomysl nie jest zly ale moze dlatego ze nie bedzie mnie dotyczył?pewnie ostro bym sie wkurwil gdybym musial jeździc z jakims listkiem i z ograniczeniem do 80 na obwodowej,chociaz prawda jest taka ze jeźdze cieniasem i poza 90 nie wychodze
__________________
..got no money got no style..
Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane
|