Komputer rujnuje moje zycie...
http://www.promode.org/columns/xfoo/
To jest adres kolumny znanego gracza Q3. Przeczytajcie ja sobie (uaktualnienie z dnia 22 maja). Podpisuje sie pod nia nogami i rekami. A ponizej podaje wam artykul, ktory wlasnie napisalem, ktory pojdzie do FPP Zone sierpniowego:
---------------------------------
1) Huh, blo mnie pogania, żeby oddać zaraz teksty do FPP Zone, a ja nie mam żadnego napisanego, a co gorsza nie mam żadnego pomysłu. Dlatego zdecydowałem się napisać coś "off topic" do nowego działu.
2) Pewnie jak spojrzeliście na tytuł to pomyśleliście sobie "No nie. Znowu jakiś nudny artykuł o uzależnieniu od komputera. Nawet nie chce mi się tego czytać." To tylko świadczy o jednym... Zaliczacie się do "skażonych "
Do refleksji na temat tego artykułu skłonił mnie xfoo publikując w swojej kolumnie (http://www.promode.org/columns/xfoo/) wypracowanie na temat swojego życia ). xfoo jest/był jednym z najlepszych graczy ProMode na świecie. Brał udział w lidze Clash Of The Titans (CoTT), gdy nagle zdarzyło się w jego życiu coś, co przerwało tą dobrą passę . O tym właśnie napisał. Otóż pewnego wieczoru wybrał się do swoich kumpli na zabawę. Oglądali jakiś ciekawy film, jedli pizzę i kij wie co jeszcze . W pewnym momencie zorientował się, że musi biec do domu, gdyż jest umówiony na mecz właśnie w lidze CoTT. Pożegnał swoich znajomych (którzy nota bene musieli mieć "ciekawą" minę) i udał się do siebie. Po drodze zaczął się zastanawiać co zrobił - zostawił swoich najlepszych kumpli, w najlepszym punkcie zabawy tylko po to, żeby grać w jakąś tam grę i siedzieć samemu w ciemnym pokoju przed ekranem monitora. Zrobił to, mecz przegrał (ale to nie jest tu ważne). Następnie uaktualnił swoją kolumnę. Pozwolę sobie przytoczyć niektóre fragmenty jego wypowiedzi.
"Im więcej nad tym rozmyślałem, tym bardziej stawało się to prawdziwe. Wszystko co robiłem dotyczyło komputera. Wracam ze szkoły około 16, włączam PC, sprawdzam newsy, rozmawiam na ircu, pogram trochę... i już północ."
Przyznajcie, czyż nie podobnie wygląda Wasze życie? Czy komputer nie wypełnia waszych piątkowych i sobotnich wieczorów. "Bo wtedy jest dobry transfer" - bo wtedy wasze życie umiera.
"Nie, nie znaczy to, że jestem samotnikiem. Nie czuję się po prostu dobrze pośród ludzi, których nie znam. I jest tylko parę osób, które tak naprawdę dobrze znam (na "braterskim" poziomie). I prawdę mówiąc, nie lubię większości ludzi."
Huh, jakbym słyszał siebie. Dokładnie takie są moje myśli. Z tymże może pierwsze zdanie trochę nie pasuje, ale poza tym to dokładnie ja. I podejrzewam też, że to dokładnie ty, który(a) czytasz ten tekst. Wydaje mi się, że to jest jeden z głównych objawów uzależnienia...
"Byłem na obozie przetrwania. Ośrodek, w którym mieszkaliśmy bardzo, BARDZO śmierdział. Po tym jak skomentowałem to "Jezu, to miejsce jest tak nudne" koleś idący za mną odezwał się "Heh, nudno ci bez twojego komputerka, Janssen?". To mnie naprawdę wkurzyło. Ludzie znają mnie jako maniaka komputerowego, a nie można negować faktu, kiedy ten stoi przed twoimi oczami. Nie chciałem być postrzegany jako taki, więc w moim umyśle nie byłem taki. Cały czas pogrążałem się w tym wszystkim jeszcze bardziej, gdyż wg mnie to nie był problem."
Właśnie. Samooszukiwanie się. Nie dostrzeganie problemu. Podstawowa rzecz. Czy ktoś z Was zastanawiał się nad tym? Czy spojrzał nagle na siebie i stwierdził, że jest uzależniony? Być może tak, ale czy stwierdziliście, że to jest nie dobre? Pewnie powiedzieliście sobie "Dobra, jestem uzależniony, ale co z tego? Czy to czyni mnie gorszym? Mi się to podoba i jak najbardziej odpowiada." Heh...
"Mam teraz dużo więcej czasu wolnego, mam zamiar robić więcej. Jest wiele rzeczy, które zawsze chciałem zrobić, ale byłem za leniwy na nie. Teraz nadszedł czas je zrobić."
Ha, znowu jakbym słyszał siebie. Zauważyłem u siebie coś takiego: wiem, że muszę szybko zrobić jakieś zadanie ze szkoły, albo coś napisać dla kumpla, czy też napisać artykuły do FPP Zone (tiaa... teraz, blo, znasz powód...). Ale najpierw siadam do komputera, muszę sobie trochę pograć. I robię to długo, ważne rzeczy odkładam na później. A później siedzę do 2 w nocy nad książką i się uczę na sprawdzian, wstaję rano nieprzytomny i taki pozostaję w szkole. I potem znowu, i tak w kółko. Gdy przychodzi po mnie kolega czy koleżanka mówię, że nie mam czasu. Szybko się ich pozbywam i siadam z powrotem do komputera. W którymś Kompendium Wiedzy (1 albo 2) z Secret Service'u był taki rysunek: na pierwszym planie stoją same nogi kobiety. Widać, że laska była z niej niezła , w każdym razie nogi zabójcze. Ale tylko do pasa, bo wyżej jest pełno krwi i wystaje tylko kawałek kręgosłupa. A dalej, na drugim planie, stoi młody koleś z parującą spluwą i mówi "Zrozum mała, to nic osobistego, ale jak ktoś mi przeszkadza w graniu...". Za nim oczywiście stoi PC. Teraz widzę, jakie to jest żałosne, a sam wyznawałem tą zasadę... Wracając jeszcze do odkładania wszystkiego na później. Mój starszy brat (hi Skalpel!) ułożył taką sentencję: "Dorastanie polega na coraz częstszym odkładaniu wszystkiego na później". Do niedawna śmiałem się z tego i przyznawałem temu rację. Geez... To tak naprawdę jest straszne! Widzę, jak życie przepływa mi między palcami, a przecież jestem teraz (i wy pewnie też) w najlepszym okresie życia. Jestem młody, nie zmęczony, powinienem się bawić, ŻYĆ! A ślęczę przed tym komputerem jak głupek...
W sumie nie mam już nic więcej do dodania. Zastanówcie się nad tymi słowami, bo naprawdę warto. Poniżej jeszcze zamieszczam pełną treść tego uaktualniena kolumny xfoo (z 22 maja) w oryginale (nie przetłumaczone i bez cenzury). I podpisuję się pod jego słowami rękami i nogami.
SweepeR
__________________

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane
|