Gracz minimum. Gracz maksimum.
Gracz minimum. Gracz maksimum.
Zawsze gdy zbierze się większa (nawet mniejsza, choćby dwuosobowa) grupa ludzi dochodzi do podziałów. Taka już ludzka natura. Ten jest blondyn, tamten brunet, ten niski, tamten wysoki, głupi i niegłupi. Pomaga to odróżnić osoby, pozwala je sklasyfikować, pozwala wreszcie zakwalifikować samego siebie do jakiejś części środowiska, odnaleźć w nim swoje miejsce i pozycję.
Oczywiste więc, że i w obrębie środowiska stworzonego wokół gry q3a powstało mnóstwo klasyfikacji graczy. Młodzi – starzy. LPB –HPB. Newbies – skilled. Amatorzy – proplayerzy. Niedzielni gracze i hardcorowcy. Klanowicze i wolni strzelcy. Camperzy, lamerzy, chuligani, pierdoły, mastahowie, mroczni, śmieszni, luzacy itp.itd. Mnóstwo tego jest. I dobrze. Bo niby dlaczego nie? Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by wprowadzić jeszcze jeden podział, rozróżnienie. Nic bardzo oryginalnego ani mającego wstrząsnąć podstawami klasyfikacji graczy q3. Ot , taki mój prywatny podział na
Graczy minimum i maximum.
Podział o tyle sympatyczny, że nie zawierający, nie narzucający stosunku emocjonalnego do żadnej z tych grup. Kryteriów jest dużo. Są to m.in. zaangażowanie, cel grania, ponoszone koszty. Nie są za to doświadczenie, umiejętności, miejsce na światowej drabince. Już tłumaczę.
Gracz maksimum
Bez względu na to jak długo gra – miesiąc czy dwa lata – ma jeden cel – być na szczycie. Wygrywać. Poświęci naukę, dom, rodzinę by się doskonalić. Nie zawsze na złamanie karku, niektórzy potrafią znaleźć złoty środek, wyważyć proporcje. Zwłaszcza długo już grający potrafią kosztem mniejszego nakładu czasu utrzymywać swój poziom na odpowiedniej wysokości. Osobnik, który przeżywa niepowodzenie, ale też wyciąga z niego wnioski, uczy się na błędach. Dla jednego porażką będzie jednokrotna strata życia w DM, dla innego zakończenie gry na minusie – ale łączy ich stosunek do takiej porażki – zrobię wszystko, by się nie powtórzyła. Pracowicie tworzą swój config, ba sterty configów na każdą okazję. Konsolę mają w małym palcu. Zawsze są na bieżąco z patchami,, update’mi. Inwestują w sprzęt mając na względzie nie rozbujanie do granic Photoshopa, a raczej polepszenie jakości gry. Lepsze karty graficzne, lepsze myszki, nawet podkładki. Warunki gry mają być jak najlepsze. Ping powyżej 100 to katastrofa i bez przerwy bombardują komunikatami typu „lagi” jakby dla usprawiedliwienia ewentualnego niepowodzenia.
Wolą spotykać się w wąskim gronie. Stawiają zaopatrzone w hasło serwery by ustrzec się postronnych. Czasem by uniknąć lamek, czasem wstydu.
Czasami gracz maksimum może być wkurzający. Zdarzają się fragożercy, którzy zrobią wszystko by wygrać TDM czy być pierwszymi w FFA. Faule, campowanie, te rzeczy.
Ale i to nie jest regułą, bo są gracze, którzy mimo niebywałych umiejętności mogą przegrać z kimś słabszym ... bo akurat ćwiczą sobie używanie tylko raila bądź kotleta.
Gracz maksimum jest raczej klanowiczem niż wolnym strzelcem. W klanie często odgrywa czołową rolę. Poświęca dużo czasu na doskonalenie strategii, śledzi na bieżąco sieć wyszukując nowych rozwiązań i informacji. Zazwyczaj ma gigabajty demek, z których niektóre zna na pamięć. Szkoda mu czasu na jakieś dziwne mapy custom. W tym czasie można poćwiczyć podwójnego rocketjumpa na dm6. Nie to, żeby nie próbował... Po prostu mało kto w nie gra, więc po co?
Z drugiej strony, może nie mieć (jeszcze) pojęcia o wykorzystaniu konsoli, o większości trików, o taktyce – ale obserwuje, uczy się. Kiedyś do tego dojdzie. Chce tego...
W skrócie i uproszczeniu:
Wszystko podporządkowane nadrzędnemu celowi – wynikowi.
Gracz minimum
Fajnie byłoby móc napisać po prostu – przeciwieństwo gracza maksimum.
Ale niestety, to nie jest takie proste. Owszem, gracz minimum bez wielkiego stresu zniesie porażkę. Siądzie w c@fe do kompa i po niewielu modyfikacjach zastanego configa zacznie radosną grę. Pod mysz wystarczy mu trochę równego. Pokręci głową gdy ktoś go zminusuje, zaśmieje gdy wyłapie rakietę w locie. Czy to znaczy, że w przeciwieństwie do tych drugich są mało ambitni? Pozbawieni woli walki i wygrywania? Niekoniecznie. Przecież też starają się trafiać i zmiażdżyć wroga. Z upodobaniem patrzą na tabelę wyników jeśli znajdują się na czołowym miejscu. I ich również dopinguje do lepszej gry gorsze miejsce w tabeli. Z tym, że nie poświęcą się tylko temu. Gracz minimum może być obeznany z nowinkami, strategią, konsolą nie gorzej niż niejeden z proplayerów , jest to jednak wynikiem raczej ciekawości niż pilącej potrzeby. Lubi sobie zassać nowe mapki by zmienic otoczenie w jakim fraguje, zobaczyć co też jeszcze można wymyślić w materii mapkowania. Ma customy, na których bywa, że gra częściej niż na mapach standardowych i stara się przekonać do nich znajomych.
Kończę, bo coś długo mi wyszło...
W skrócie i uproszczeniu:
Gra by pograć tylko.
Who is who?
__________________
"Podpis nie jest obowiązkowy. Podpis pojawia się pod twoim post'em."
Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane
|