Edytuj swój profilRejestracja jest darmowaKalendarzZnajdź użytkownika
FAQ - pomocSzukajStrona główna
FPP BOARD > Off Topic > O niczym konkretnym w sumie > Kaszlaq story
  Poprzedni Temat   Następny Temat
Autor
Temat    Strony (2): « 1 [2] Wyślij nową wiadomość    Wyślij Odpowiedź
[FPP]KaT
kierowca bombowca



Zarejestrowany: Jan 2002
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Rozdział ósmy czyli takie tam odjeby

Kasy było jak zwykle mało, a jeździć się chciało dużo. Tankowałem więc za dyche i jeździłem, tankowałem i jeździłem. Prawie cały czas się świeciła rezerwa, a ja bez karnistra podróżowałem. Jakoś jednak zawsze udało mi się dojechać na stacje na oparach. Pewnego razu dwaj kumple chcieli żebym ich podwiózł do jeszcze jednego kolegi. Już w drodze jeden z nich wyciągnął troche zioła i musiałem jechać dość ostrożnie żeby mu się nic nie rozsypało. Wyjaraliśmy dwie fify i ledwo widziałem droge przez ten cały dym. Po dojechaniu do kumpla wyjaraliśmy jeszcze troche i po jakimś czasie (nawet nie wiem jakim) zaczeliśmy się zbierać. W drodze powrotnej cały czas miałem jakieś odwały. Pierwsze spierdalałem bo mnie ktoś gonił, potem zdawało mi się, że koło mi odpada i musiałem się dwa razy zatrzymać żeby się uspokoić. Do tego kumpel pierwsze na wewnętrznej stronie szyby zostawił błotnisty odcisk buta, a potem z zewnętrznej strony chciał go zmyć lejąc spryskiwaczami tak długo aż płyn się skończył. Raz ruszając pod góre zjechałem troche do tyłu i oparłem się o jakiegoś Golfa z tyłu. Na szczęście facet nie miał pretensji żadnych. Do tego gdy już wysadziłem kumpli nie mogłem znaleść drogi do domu i pomimo tego, że wcześniej tankowałem, paliwo mi się skończyło. Na szczęście silnik zgasł dokładnie gdy stałem na środku drogi i czekałem aż przejadą wszystkie auta żebym mógł wjechać do ogrodu. Auto zgasło i musiałem go wepchnąć do placu. Sąsiad który ma sklep z częściami do malucha dokładnie na przeciwko mojego domu zacierał już ręce bo myślał, że mi się coś spieprzyło. Na szczęście tym razem nie dałem mu zarobić. Miałem tylko problem gdyż wszystkie karnistry jakie mam w domu były pełne jakiś dziwnych substancji. Nikt nie wiedział gdzie jest ropa, gdzie jest benzyna, a gdzie jeszcze coś innego.. Kiedyś już ojciec musiał zlewać z baku Citroena rope bo się okazało, że mu ten rodzaj paliwa nie odpowiada. Postanowiłem zaryzykować i wlałem trochę jakiejś substancji z pierwszego lepszego karnistra. Wydawałoby się, że Cytryna i F126p pomimo "trochę" innej budowy silnika na ropie tak samo nie pojadą. W każdym razie maluch okazał się dużo bardziej tolerancyjny jeżeli chodzi o to co wlewa się do jego baku. Co prawda nie próbowałem jeździć na kleju Konrada zmieszanym z deszczówką (Pipi Pończoszanke ktoś pamięta jeszcze ??) bo bał bym się latać samochodem ale jak się później okazało na ropie silnik pracował całkiem dobrze. Skąd wiem teraz, że to co wlałem było ropą ? A więc od razu jak zapaliłem silnik i zobaczyłem za sobą siwy dym wydawało mi się, że coś jest nie tak. W każdym razie pojechałem jeszcze nieświadomy co wlałem na CPN. Gdy przyjechałem na stacje, wyciągnąłem kluczyk ze stacyjki i wysiadłem z auta to silnik pracował dalej równomiernie. Pracownik stacji dziwnie na mnie patrzał dlaczego motoru nie wyłączyłem. Ja pokazałem mu, że kluczyki mam w ręce, a auto poprostu nie chce zgasnąć. Do tego z rury szły takie fajne koła jakie robią palacze dymem papierosowym. Staliśmy tak chwile z pracownikiem stacji podziwiając te efektowne kółka, aż jakiś kierowca STARa wkurzony, że mu nikt nie nalewa ropy zaczął coś wrzeszczeć. Wsiadłem do auta, wbiłem czwarty bieg i puściłem sprzęgło. Auto zgasło (w starych silnikach Diesla które po wyłączeniu stacyjki nie odcinały paliwa silnikowi też się tak auto gasiło podobno) i już mogłem spokojnie tankować. Pomimo tego, że ropa się rozcieńczyła zwykłą benzyną to auto nadal nie gasło po wyłączeniu zapłonu. Teraz na przerwach zamiast jeździć do okoła budy włączaliśmy silnik i podziwialiśmy piękne kółka wylatujące z rury. Niestety trwało to tylko tydzień gdyż po tym czasie cała ropa się przepaliła i znowu trzeba było powrócić do jeżdżenia. Ale kto wie, może sobie znowu ropy naleje kiedyś.

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 09-03-2003 17:17
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil [FPP]KaT Kliknij tutaj by wysłać e-maila do [FPP]KaT Znajdź więcej post'ów przez  [FPP]KaT Dodaj [FPP]KaT do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać [FPP]KaT prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
[FPP]KaT
kierowca bombowca



Zarejestrowany: Jan 2002
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Rozdział dziewiąty czyli znak zakazu skrętu w prawo

Powoli zbliżała się zima. Częste opady deszczu powodowały, że auto jeździło całkowicie jak chciało na mokrej nawierzchni. Żeby to obrazowo przedstawić to powiem, ze jak wiozłem kumpla i wyjechałem ledwo 40 km/h z podporządkowanej na główną to auto zaczęło zamiatać slalomem po wszystkich trzech pasach jakie były (w tym te po których jeździ się w przeciwnym kierunku). Ponieważ kumpla wtedy wiozłem na BP żeby odebrał sobie parasol za punkty to już dalej jechałem ostrożnie. W końcu misja była bardzo ważna. Jeżeli chodziło o hamowanie to też były problemy. Jak zjeżdżałem z górki w korku to musiałem jednym kołem drzeć pobocze żeby się dohamować. No cóz, opony po kilkumiesięcznym docieraniu żeby zmieniły się na typ fachowo zwany Slickami miały pewien mały problem z odprowadzaniem wody z pod siebie.
Oprócz deszczu w górach padał śnieg. Był więc plan żeby pojechać na salmopol do Szczyrku (dużo patelni, rowów, drzewek i innych ciekawych rzeczy na których można przetestować wytrzymałość auta). Niestety resor siadł już prawie całkiem i trzeba go było na taką wyprawe zmienić. Wywróciliśmy więc auto na bok i z kumplem zmienialiśmy go całe popołudnie. Po udanej operacji okazało się, że maluszek prezentuje się jak Tatra. Tylne koła siedzą w nadkolach, a przód jest wysoki jak Petronas Tower. Musiałem jeszcze zatankować i dlatego pojechałem z kumplem na stacje. Teraz to było dopiero ciekawie. Już na stacji auto chciało zdewastować kilka dystrybutorów ale jakoś się udało tego uniknąć. Zatankowałem i umówiłem się z kumplem na 23:00 pod jego domem żeby wyjechać do Szczyrku. Kumpel pojechał w swoją, a ja w swoją strone. Około 21 zadzwonił telefon i kolega powiedział, ze niestety o 23 nie moze i dopiero o pierwszej w nocy jadą. Niestety musiałem odmówić bo jeszcze mogłęm starym ściemnić, że na 23 jade odpisać zeszyt od kumpla ale o pierwszej w nocy to już by raczej nie przeszło. Poszedłem więc grać w Elastomanie. Następnego dnia jak co dzień wyjechałem do budy. Było sucho więc jechałem sobie ostro 2pasmową drogą. Po drodze do szkoły stanąłem na przejeździe kolejowym. Uznałem, że nie ma sensu czekać więc zawróciłem i myślałem, że przejade innym szlakiem. Niestety musiałem znowu zawrócić i stanąć przed szlabanem bo okazało się, że w drugą strone jest nakaz jazdy w prawo i musiałbym się pchać przez miasto. Stojąc i czekając przed szlabanem zauważyłem, że z malucha za mną wysiadła jakaś kobieta i udała się w moim kierunku. Okazało się, że zawracałem tak gwałtownie, że zgubiłem klape silnika której niechciało mi się przykręcać. Chwile ***** zakładałem i gdy to się już udało popędziłem do szkoły. Kilkadziesiąt metrów za przejazdem na skrzyżowaniu po redukcji sunąłem prawie całkiem dobrze. Dzięki nowemu resorowi jednak auto zamiast kontynułować skręcanie pojechało prosto w znak. Zacząłem skręcać w drugą strone mając nadzieje ominąć znak. Pewnie by się to udało ale krawężnik wybił mnie prosto na znak. Ponieważ w odległości 200 metrów była siedziba Straży miejskiej szybko wypchałem auto na pobliski parking i poszedłem do budy po jakiegoś kumpla który narzędzia mi pożyczy. Potrzebowałem naciągnąć linke sprzęgła bo jak przywaliłem w znak to skrzynia z silnikiem przesunęła się do przodu. Niestety prawie nikogo jeszcze nie było w szkole. Wyszedłem więc przed budynek żeby zaczekać na kogoś. Po chwili przyjechał kumpel z którym miałem jechać w nocy na salmopol. Ponieważ narzędzia już miałem to po chwili uwinąłem się z dokręceniem czego tam było trzeba. W między czasie przechodził obok facet który widział jak przywaliłem w znak. Facet szedł do domu z zakupami i coś się dziwnie przyglądał mojemu autu. Stwierdziłem, że zapamiętuje numery rejestracyjne. Kumpel miło zapytał go czego potrzebuje, a on powiedział, wskazując na mnie, że "ten pan udeżył w znak". Ze zdziwionymi minami zaczęliśmy zaprzeczać, a potem kumpel zapytał, że nawet gdyby to co z tego. Dziadziuś obrócił się na pięcie i kuśtykając burczał coś , że idzie to zgłosić. Kolega żucił jeszcze za nim, że jak może to niech biegnie, a potem poszedł naprostować znak który był jeszcze od czasu kolizji pochylony 45stopni do drogi. Ja w między czasie oddaliłem się z miejsca wypadku na drugą strone drogi i zaparkowałem auto pod sklepem. Gdy wróciłem jakiś "strażak Sam" pytał się akurat Plozka czy gdzieś tu nie było kolizji gdyż ktoś mu doniósł, że żółty auto wjechało w znak. Oczywiście nikt nic nie widział i nie słyszał. Strażak postanowił szukać skrzywionego znaku. W tym celu zaczął obchodzić całą okolice i oglądać znaki oddalone od właściwego nawet o pół kilometra. Niebyłem pewny czy żadne zawiadomienie do domu nie przyjdzie więc troche niespokojny pojechałem z kumplem do swojego bolidu. Wysadził mnie zaraz obok i szybko pojechał gdyż po drugiej stronie stali dwaj strażacy. Ja wysiadłem i usłyszałem jak jeden mówi do krótkofalówki: "ty, jaki to był samochód?" i zaczął podchodzić do mojego kaszla. Ja udając że z tym żółtym czymś nie mam nic wspólnego oddaliłem się na bezpieczną odległość i czekałem aż panowie łaskawie sobie pójda. Niespieszyło mi się bo akurat zaczynał się język polski. Po chwili czekania dali sobie spokój. Wtedy ja szybko wsiadłem i odjechałem jak najdalej postawić auto. Po kilku godzinach postanowiłem przyprowadzić auto pod bude, żeby się pochwalić nowym sposobem tuningowania auta kumplom. Postawiłem auto i pomimo tego, że buda nasza stoi blisko Straży to nikt się nie doczepiał do tego. Sprawa męczyła mnie jeszcze jakiś czas bo niewiedziałem czy do mojej mamusi nie przyjdzie jakieś zawiadomienie o konieczności wymiany znaku. Naszczęście nie przyszło bo znak podobno tani nie jest. Teraz ciesze się też z tego, że wtedy nie pojechałem do tego Szczyrku ... .

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 11-03-2003 11:44
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil [FPP]KaT Kliknij tutaj by wysłać e-maila do [FPP]KaT Znajdź więcej post'ów przez  [FPP]KaT Dodaj [FPP]KaT do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać [FPP]KaT prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
[FPP]glan
fpp.pl
Administrator




Zarejestrowany: Sep 2001
Lokalizacja: Gdańsk

o kurde... kat narazie doszedlem do 6 rozdzialu ale niezla rozwalke robisz ze swojego samochodu

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 11-03-2003 12:59
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil [FPP]glan Kliknij tutaj by wysłać e-maila do [FPP]glan Znajdź więcej post'ów przez  [FPP]glan Dodaj [FPP]glan do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać [FPP]glan prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
eses
okur.wa



Zarejestrowany: Feb 2002
Lokalizacja:

Przecież KaT nie ma samochodu.

__________________

Operation Flashpoint rocks! :: 1 Recon Co. rocks!

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 11-03-2003 14:24
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil eses Kliknij tutaj by wysłać e-maila do eses Znajdź więcej post'ów przez  eses Dodaj eses do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać eses prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
eses
okur.wa



Zarejestrowany: Feb 2002
Lokalizacja:

Przecież KaT nie ma samochodu.

__________________

Operation Flashpoint rocks! :: 1 Recon Co. rocks!

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 11-03-2003 14:25
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil eses Kliknij tutaj by wysłać e-maila do eses Znajdź więcej post'ów przez  eses Dodaj eses do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać eses prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
AlieneK
KOSZ




Zarejestrowany: Nov 2001
Lokalizacja: Kontener na kolorowe szkło

Re: Rozdział ósmy czyli takie tam odjeby

quote:
Napisane oryginalnie przez [FPP]KaT
Nikt nie wiedział gdzie jest ropa, gdzie jest benzyna, a gdzie jeszcze coś innego

trza było sobie poświecić zapalniczką

__________________
gg: 1854672 | blog | http://kosz.fpp.pl | Kawa

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 11-03-2003 14:39
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil AlieneK Kliknij tutaj by wysłać e-maila do AlieneK Znajdź więcej post'ów przez  AlieneK Dodaj AlieneK do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać AlieneK prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
[FPP]KaT
kierowca bombowca



Zarejestrowany: Jan 2002
Lokalizacja: Bielsko-Biała

jak nie mam jak mam
zreszta zaraz zapodam juz calosc tekstu bo skonczylem

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 11-03-2003 20:23
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil [FPP]KaT Kliknij tutaj by wysłać e-maila do [FPP]KaT Znajdź więcej post'ów przez  [FPP]KaT Dodaj [FPP]KaT do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać [FPP]KaT prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
[FPP]KaT
kierowca bombowca



Zarejestrowany: Jan 2002
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Rozdział dziesiąty czyli nowa profesja - złodziej

Jak można się domyślać Fiacik po tak ekstremalnej eksploatacji wyglądał już jak by mu Gwiazda Śmierci lorda Vadera (nie mylić z firmą produkującą zabawki) przywaliła z głównego lasera. Postanowiłem, że przydałoby mu się lekkie wygładzanie zmarszczek. Pojechałem więc do Plozka żeby coś pospawał bo jeszcze jeden zaliczony znak mógł spowodować rozpad autka na kilka części. Pierwsze pospawanie komory silnika tak, żeby nie było obaw, że silnik się zgubi na jakimś zakręcie, później amortyzator do bagażnika przyspawać i już można było jeździć jak dawniej. Dodatkowo zmieniliśmy napęd licznika przy skrzyni biegów, żebym mógł w końcu sam sprawdzić prędkość maksymalną. Następnego dnia jak zwykle jadąc do domu robiliśmy różne rzeczy. Może to wygląda trochę dziwnie jak jeden maluch wypycha zdeżak w zdeżak drugiego malucha na skrzyżowanie, a ten drugi próbuje wepchnąć pierwszego na auto stojące za nim ale jest to całkiem fajne. Tak samo stanie na światłach rycząc na pełnych obrotach aż z gaźnika pod ciśnieniem tryska paliwo po silniku może wyglądać dziwnie. Nie zagłębiałem się w to jednak nigdy i tak też tym razem jechałem z kolegą w strone hałsu. Od pewnego momentu musiałem jechać sam bo mieszkam dużo dalej niż kierowca drugiego malucha. Pędziłem więc dalej próbując podpuścić kogoś z Cinquecenta 700 żeby się ścigał ze mną z jakiś świateł (siedemsetka nie ma szans z moją bestją i wszyscy się potem dziwią widząc moją dupe). Niestety nikogo nie udało mi się znaleść takiego. Do tego poczułem, że auto dziwnie słabnie. W pewnym momencie nie chciało już jechać prawie pod górke i do tego zaczęło jechać głośno jak bym znowu wydech stracił. Stanąłem i czekałem chwile aż silnik ostygnie, łudząc się, że to tylko z przegżania się tak dzieje. Poczekałem chwile i z dużymi problemami udało mi się auto zapalić. Niestety nic się nie zmieniło więc pojechałem dalej. Jak traktor wparzyłem na plac i zacząłem oglądać silnik. Nic ciekawego na oko nie widziałem i dałem sobie spokój. Następnego dnia wkurwiałem się jadąc do budy autobusem. Obiecałem sobie nawet mówiąc to głośno do kumpla tak, żeby cały autobus słyszał, że jak już malucha naprawie to zaczne bomby w autobusach podkładać. Do domu mogłem już wracać na szczęście autem bo podwoził mnie kolega. Razem spróbowaliśmy go odpalić. Ponieważ był zimny musiałem go pchać około 10 razy do bramy i z powrotem bo zapalić inaczej się nie dało. Jak już zaczął ryczeć wyczailiśmy, że uszczelka pod głowicą jest wydmuchana i to pewnie dlatego auto nie jedzie. Niestety po ściągnięciu głowicy okazało się, że nie dość, że uszczelki nie ma to głowica jest pęknięta. Mogłem już więc zapomnieć o szybkim uruchomieniu auta. Tak się jednak złorzyło, że pewna menda co zwie się Sylwiusz miał w całkiem dobrym stanie malucha. Bez silnika, skrzyni, drzwi, maski z przodu ale z kompletnym wyposażeniem wnętrza. Po oględzinach zdecydowałem się na kupno. Zamówiłem więc transport i jak zwykle niebieskim busem zajechaliśmy po auto. Zapłaciłem 250 złotych i miałem jeszcze się zgłosić po głowice i umowe kupna/sprzedaży. Oczywiście okazało się, że Sylwek chciał następnym razem żebym mu jeszcze za tą głowice dopłacił bo uznał, że to auto sprzedał prawie za bezcen i mam mu dać jeszcze kase. Przekazałem mu przez kumpla, że może mnie pocałować **** jeden i że umowy też spisywać z nim nie chce. Głowice kupiłem od Miśka od którego miałem żółte łajno za całe 25 zeta. Z żółtego wycięliśmy numery (co najmniej już ze dwa razy tam wspawane) i przyspawaliśmy je do białego.
Kilka dni później będąc u sąsiada uznaliśmy, że trzeba spróbować czy otwieranie kaszla wycieraczką rzeczywiście działa. Do eksperymentu miał posłurzyć maluch innego sąsiada (mieszkającego w tym samym budynku co kolega) który akurat wyjechał w pizde na święta. Wziąłem wycieraczke i po chwili dłubania otwarłem trójkącik i w związku z tym całe auto było już nasze. Co prawda drzwi były przymarznięte i nie dało się otworzyć ale okno się odblokowało. Nie można było tak poprostu sobie odejść od kaszla. Wepchnąłem się więc do środka i wyciągnąłem radio. Potem położyłem się jeszcze pod silnikiem i wpychając łape do zamka otwarłem tylną klape. Wykręciłem gaźnik, cewke i wszystko pozamykałem. Jeszcze po godzinie wróciliśmy do auta bo okazało się, że radio było w specjalnym gnieździe i to gniazdo też trzeba wyciągnąć. Gdy wszystko było już okej poszliśmy do domów. Znowu minęło kilka dni gdy przyszedł sąsiad do mnie do domu i zaczął się pieklić do mojej babci, że co prawda straty są malutkie to nie można pozostawić bez kary tego co gaźnik jego bez pozwolenia bierze. Ja przyszedłem kilka minut od jego wyjścia. Gdy babcia mnie zapytała czy zostałem złodziejem z udawanym oburzeniem udałem się do sąsiada. On usilnie twierdził, że ma świadka na to jak ja i kumpel kradniemy radio (rzeczywiście widziała nas kobieta z naprzeciwka ale tylko jak rześmy się po placu kręcili, a to nie żaden dowód. Facet powiedział, że to radio co prawda było zepsute bo kasety nie działały (działają, sprawdzałem) i że warte jest co najwyżej 20 złotych, a gaźnik też już zjechany był (zregenerowałem i czeka na sprzedaż za 50 zeta) to zacząłem się z niego **********ć, że takiego gówna to nikt kto się chociaż trochę szanuje by nie ukradł. Jeszcze opowiadał bajki, że koła mu zmieniłem i w ogóle straszne brednie. Powiedział nawet, że odciski sobie sprawdzi. Życzyłem mu powodzenia i już całkiem rozluźniony (policja nie podejmuje żadnych poszukiwań gdy wartość strat jest tak niska) poszedłem do domu.
Co prawda mało prawdopodobne były jekiekolwiek najścia policji na mój dom to pocięliśmy malucha na wszelki wypadek na dwie części (żeby go można było na złom wywieść) i ładnie zakitował mi kumpel numery w tym białym. Oczywiście nic się niepokojącego niedziało ale za to sąsiadowi który oskarżył mnie i mojego kumpla teraz wszyscy robią koło dupy (facet prowadzi niezarejestrowaną działalność) i w ogóle ma we wsi przesrane (sprowadził się tu niedawno i będzie musiał chyba stąd spieprzać) - ogólnie Sajgon. Sprawa w każdym razie ucichła, a ja wziąłem się do przekładania wszystkich części do nowego auta.

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 11-03-2003 20:24
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil [FPP]KaT Kliknij tutaj by wysłać e-maila do [FPP]KaT Znajdź więcej post'ów przez  [FPP]KaT Dodaj [FPP]KaT do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać [FPP]KaT prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
[FPP]KaT
kierowca bombowca



Zarejestrowany: Jan 2002
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Epilog części pierwszej

W tym miejscu kończy się historia żółtej bestyi. Co prawda nakręciliśmy jeszcze film z nim w roli głównej (może ktoś widział na necie - rozwalanie kilofem, smażenie kiełbasy na dachu i tego typu pierdoły) i jeszcze muszę go wywieść na złom ale to już są jego ostatnie podrygiwania. Troche może żal tego auta ale było to konieczne gdyż nie było na niego żadnych papierów. Auto zresztą naprawde było już w fatalnym stanie. Wyciągnąłem z niego wszystko co się dało i bardzo dużo części będzie nadal ze mną jeździć.
Odniose się jeszcze do tych wydażeń które opisałem wyżej. Pewnie niewiele osób popiera rzeczy które wyżej opisałem, szczególnie pewnie to co robiłem w ostatnim rozdziale, a ja nie jestem z wszystkiego w pełni dumny ale żeby ta historia była chociaż troche ciekawa musiałem to napisać. Jak pisałem we wstępie wszystko co jest tu opisane jest prawdą. Mogło się zdarzyć, że niezostała zachowana chronologia wydażeń ale sam jej poprostu niepamiętam w szczegółach. Niektóre wydażenia są lekko koloryzowane np. nie wiem po co jechałem wtedy z kumplem gdy zatrzymała mnie policja. Napewno nie był to serek topiony. Musiałem jednak coś wymyślić i mam nadzieję, że ten serek tam spasował. Niewiele jednak było takich sytuacji co mam nadzieje wpłynęło dobrze na tekst.
Czy da się z tego wynieść jakiś morał ? Niewiem. Jeździłem pół roku rozpadającym się autem w które oprócz pieniędzy włorzyłem sporo własnej pracy. Oprócz wysiłku kosztowało mnie to wszystko dużo nerwów ale niewiem czy bym zrezygnował z kupna tego żółtka gdybym wiedział co się bedzie działo. Co prawda nie zdam prawdopodobnie dzięki temu matury (do której zresztą nie wiem nawet czy mnie dopuszczą) ale czy gdybym nie miał auta poświęcił bym więcej czasu nauce ? Wątpie.

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 11-03-2003 20:26
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil [FPP]KaT Kliknij tutaj by wysłać e-maila do [FPP]KaT Znajdź więcej post'ów przez  [FPP]KaT Dodaj [FPP]KaT do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać [FPP]KaT prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
[FPP]KaT
kierowca bombowca



Zarejestrowany: Jan 2002
Lokalizacja: Bielsko-Biała

CZĘŚĆ II - Rozdział pierwszy czyli historia się powtarza

Jak wiecie mam teraz drugiego malucha w swoim życiu. Jakieś 3 miesiące bawiłem się w składanie go. Trwało to tak długo bo gdy wejde tylko do garażu moja matka opieprza mnie zaraz, że mam się iść uczyć. Wracam więc do domu i oczywiście i tak się nie ucze. Ostatnio w aucie jest już nawet silnik. Ponieważ auto jeździło to wyrównałem troche kit na spawach wokół numerów i zapaćkałem to farbą. I tak było widać strasznie te spawy ale postanowiłem wyjechać nim na małą jazde próbną. Ponieważ pompy nie zmieniałem, a nowa okazała się zjebana to niehamowały przednie koła. Ale co to jest dla takiego weterana jak ja. Oprócz tej drobnej usterki nie miałem jeszcze wsadzonej przedniej szyby, lewych drzwi, pasów, niedziałały lampy i kierunkowskazy, opony były łyse, a same koła były poprzykręcane tylko dwoma śróbami. Nie pisze już nawet o takich drobnostkach jak gaśnica czy trójkąt. Oczywiście prawka i dowodu na taką wyprawe także wolałem ze sobą nie brać. Wsadziłęm więc klucz (numer 14) między dwa bezpieczniki co z powodzeniem zastępuje przekręcenie kluczyka w stacyjce której jeszcze się nie dorobiłem i uruchomiłem auto. Wyjechałem za brame, wyczekałem aż na drodze nikogo nie będzie i gaz do dechy. Troche mi wiało po głowie bo czapki nie miałem ale jakoś to zniosłem. Ludzie którzy wybrali się na spacer w to sobotnie popołudnie dziwnie się na mnie patrzyli ale jakoś nikt nie chciał mnie zatrzymać i prosić o autograf. Dojechałem do kumpla, pokazałem mu nowego bolida i postanowiłem wracać. Oczywiście w połowie drogi pedał gazu pomimo tego, że cały czas był w podłodze to nie chciał już wrócić do poprzedniego połorzenia. Co prawda silnik nie zgasł ale linka od gazu która była tylko lekko zagięta zamiast przykręcona wyskoczyła z mocowania. Po tej drobnostce wróciłem do domu cały szczęśliwy, że teraz to się zacznie ...
Tydzień później postanowiłem, że znowu sobie zrobie rundke dookoła wsi. Żeby nie robić dodatkowego przypału to zdrapałem całą farbe w bagażniku (przy czym się okazało, że w tym aucie już też kiedyś były numery zmieniane) i pomalowałem ładnie na nowo. Zamontowałem też drzwi i szybe i uruchomiłem światła (co prawda tylko postojowe) i migacze (jak zaczęły działąć kierunkowskazy to przestały światła awaryjne). Tak zabezpieczony spróbowałem odpalić motor. Oczywiście nie było o tym mowy. Auto do dzisiaj nie zapaliło. Do tego jak próbowałem zapalić go z ojcem na popych to zgasły kontrolki i już w ogóle niewiem co to może być. Żeby zobrazować moje nerwy w tym momencie poniżej zamieszcze smsa którego wysłałem do kolegi po tym zdażeniu.

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 11-03-2003 20:27
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil [FPP]KaT Kliknij tutaj by wysłać e-maila do [FPP]KaT Znajdź więcej post'ów przez  [FPP]KaT Dodaj [FPP]KaT do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać [FPP]KaT prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
[FPP]KaT
kierowca bombowca



Zarejestrowany: Jan 2002
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Koniec
Przynajmniej narazie koniec bo nie mam czego opisywać. Auto nie jeździ jeszcze i nawet jak bym chciał cokolwiek z nim zrobić to musiał bym go sam pchać, a nigdy auta marki Sampchaj mieć niechciałem więc do zobaczenia na trasie (to będzie ostatnia rzecz w Waszym życiu).

Podziękowania
Wszystkim tym, którzy chcieli to przeczytać.
Beeperowi za pomoc przy składaniu auta i za rozdział "Sesja zdjęciowa"
Kotowi za pomoc przy aucie i wożenie mnie do domu żebym w autobusie nie zwariował.
Ostremu za wciągnięcie mnie w techniki jarania trawy, za darmowe blanty i uświadomienie mnie co to jest kometka.
Sylwiuszowi za szabrowanie mi auta - jeszcze Cie dorwe.
Darkowi za fajne radio i gaźnik.
Wójcikowi za fajki do rozcieńczania zioła.
Dawidowi za mocne blanty.
Nauczycielą za nie wywalenie mnie z budy.
Panom ze złomu w Rybażowicach za to, że dają się tak łatwo okradać.
Ludziom ze sceny OFP, Elastomanii i board.fpp.pl.
Wszystkim którzy namawiali mnie do pisania tego textu.
I oczywiście Plozkowi i Miśkowi dzięki którym miałem o czym pisać.
Mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem. Jeżeli tak to sory.

Jaworze 11.03.2003
KaT - [email protected]

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 11-03-2003 20:28
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil [FPP]KaT Kliknij tutaj by wysłać e-maila do [FPP]KaT Znajdź więcej post'ów przez  [FPP]KaT Dodaj [FPP]KaT do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać [FPP]KaT prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
[FPP]KaT
kierowca bombowca



Zarejestrowany: Jan 2002
Lokalizacja: Bielsko-Biała

koncowke napisalem juz praktycznie w oknie forum wiec nie zdazylem jej sam przeczytac
moga byc w niej jakies chore rzeczy
sory

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 11-03-2003 20:31
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil [FPP]KaT Kliknij tutaj by wysłać e-maila do [FPP]KaT Znajdź więcej post'ów przez  [FPP]KaT Dodaj [FPP]KaT do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać [FPP]KaT prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
eses
okur.wa



Zarejestrowany: Feb 2002
Lokalizacja:

quote:
Napisane oryginalnie przez [FPP]KaT
jak nie mam jak mam



Myślałem że masz malucha a nie samochód.

__________________

Operation Flashpoint rocks! :: 1 Recon Co. rocks!

Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane

Old Post 11-03-2003 20:58
Kliknij tutaj aby zobaczyć profil eses Kliknij tutaj by wysłać e-maila do eses Znajdź więcej post'ów przez  eses Dodaj eses do Listy Znajomych Kliknij tutaj aby wysłać eses prywatną wiadomość  Edycja/Kasowanie Posta    Odpowiedź
Wszystkie czasy są EU (PL). Aktualna godzina 12:51.    Strony (2): « 1 [2] Wyślij nową wiadomość    Wyślij Odpowiedź
Poprzedni Temat   Następny Temat
[ Pokaż wersje do druku | Wyślij tą stronę do przyjaciela! | Otrzymuj informacje o aktualizacji tego tematu ]

Szybkie wybieranie:
Oceń Dyskusje:

Reguły obowiązujące na boardzie:Kto może czytać board'a? Każdy zarejestrowany i niezarejetrowany użytkownik.
Kto może zakładać nowe tematy? Każdy zarejestrowany użytkownik.
Kto może pisać odpowiedzi? Każdy zarejestrowany użytkownik.
Zmiany: Post'y mogą być edytowane i kasowane przez ich autorów.
Posty: kod HTML jest OFF. Uśmieszki są ON. vB code jest ON. [IMG] jest ON.
 


Zajrzyj na F·P·P · N·E·W·S
po więcej news'ów ze świata gier FPP.

< Kontakt - f·p·p · b·o·a·r·d >

SERWISY
fpp.pl | avp.fpp.pl | avp.fpp.pl/ogl | bia.fpp.pl | bhd.fpp.pl | cgl.fpp.pl | chrome.fpp.pl | cs.fpp.pl
cod.fpp.pl | cz.fpp.pl | doom3.fpp.pl | duke.fpp.pl | ghostrecon.fpp.pl | halflife.fpp.pl halo.fpp.pl | j2k.fpp.pl
moh.fpp.pl | of.fpp.pl | swbf.fpp.pl | quake.fpp.pl | quake2.fpp.pl | quake3.fpp.pl | unreal.fpp.pl | redfaction.fpp.pl
sof.fpp.pl | rtcw.fpp.pl | tribes2.fpp.pl | bhd.fpp.pl

ZASOBY
news.fpp.pl | cgl.fpp.pl | battlenet.pl | gry-video.pl | g4ce.pl UrbanTerror.pl



board.fpp.pl
Podłącz nasz baner

© 2000 - 2004 fpp productions