Rozdział dziesiąty czyli nowa profesja - złodziej
Jak można się domyślać Fiacik po tak ekstremalnej eksploatacji wyglądał już jak by mu Gwiazda Śmierci lorda Vadera (nie mylić z firmą produkującą zabawki) przywaliła z głównego lasera. Postanowiłem, że przydałoby mu się lekkie wygładzanie zmarszczek. Pojechałem więc do Plozka żeby coś pospawał bo jeszcze jeden zaliczony znak mógł spowodować rozpad autka na kilka części. Pierwsze pospawanie komory silnika tak, żeby nie było obaw, że silnik się zgubi na jakimś zakręcie, później amortyzator do bagażnika przyspawać i już można było jeździć jak dawniej. Dodatkowo zmieniliśmy napęd licznika przy skrzyni biegów, żebym mógł w końcu sam sprawdzić prędkość maksymalną. Następnego dnia jak zwykle jadąc do domu robiliśmy różne rzeczy. Może to wygląda trochę dziwnie jak jeden maluch wypycha zdeżak w zdeżak drugiego malucha na skrzyżowanie, a ten drugi próbuje wepchnąć pierwszego na auto stojące za nim ale jest to całkiem fajne. Tak samo stanie na światłach rycząc na pełnych obrotach aż z gaźnika pod ciśnieniem tryska paliwo po silniku może wyglądać dziwnie. Nie zagłębiałem się w to jednak nigdy i tak też tym razem jechałem z kolegą w strone hałsu. Od pewnego momentu musiałem jechać sam bo mieszkam dużo dalej niż kierowca drugiego malucha. Pędziłem więc dalej próbując podpuścić kogoś z Cinquecenta 700 żeby się ścigał ze mną z jakiś świateł (siedemsetka nie ma szans z moją bestją i wszyscy się potem dziwią widząc moją dupe). Niestety nikogo nie udało mi się znaleść takiego. Do tego poczułem, że auto dziwnie słabnie. W pewnym momencie nie chciało już jechać prawie pod górke i do tego zaczęło jechać głośno jak bym znowu wydech stracił. Stanąłem i czekałem chwile aż silnik ostygnie, łudząc się, że to tylko z przegżania się tak dzieje. Poczekałem chwile i z dużymi problemami udało mi się auto zapalić. Niestety nic się nie zmieniło więc pojechałem dalej. Jak traktor wparzyłem na plac i zacząłem oglądać silnik. Nic ciekawego na oko nie widziałem i dałem sobie spokój. Następnego dnia wkurwiałem się jadąc do budy autobusem. Obiecałem sobie nawet mówiąc to głośno do kumpla tak, żeby cały autobus słyszał, że jak już malucha naprawie to zaczne bomby w autobusach podkładać. Do domu mogłem już wracać na szczęście autem bo podwoził mnie kolega. Razem spróbowaliśmy go odpalić. Ponieważ był zimny musiałem go pchać około 10 razy do bramy i z powrotem bo zapalić inaczej się nie dało. Jak już zaczął ryczeć wyczailiśmy, że uszczelka pod głowicą jest wydmuchana i to pewnie dlatego auto nie jedzie. Niestety po ściągnięciu głowicy okazało się, że nie dość, że uszczelki nie ma to głowica jest pęknięta. Mogłem już więc zapomnieć o szybkim uruchomieniu auta. Tak się jednak złorzyło, że pewna menda co zwie się Sylwiusz miał w całkiem dobrym stanie malucha. Bez silnika, skrzyni, drzwi, maski z przodu ale z kompletnym wyposażeniem wnętrza. Po oględzinach zdecydowałem się na kupno. Zamówiłem więc transport i jak zwykle niebieskim busem zajechaliśmy po auto. Zapłaciłem 250 złotych i miałem jeszcze się zgłosić po głowice i umowe kupna/sprzedaży. Oczywiście okazało się, że Sylwek chciał następnym razem żebym mu jeszcze za tą głowice dopłacił bo uznał, że to auto sprzedał prawie za bezcen i mam mu dać jeszcze kase. Przekazałem mu przez kumpla, że może mnie pocałować **** jeden i że umowy też spisywać z nim nie chce. Głowice kupiłem od Miśka od którego miałem żółte łajno za całe 25 zeta. Z żółtego wycięliśmy numery (co najmniej już ze dwa razy tam wspawane) i przyspawaliśmy je do białego.
Kilka dni później będąc u sąsiada uznaliśmy, że trzeba spróbować czy otwieranie kaszla wycieraczką rzeczywiście działa. Do eksperymentu miał posłurzyć maluch innego sąsiada (mieszkającego w tym samym budynku co kolega) który akurat wyjechał w pizde na święta. Wziąłem wycieraczke i po chwili dłubania otwarłem trójkącik i w związku z tym całe auto było już nasze. Co prawda drzwi były przymarznięte i nie dało się otworzyć ale okno się odblokowało. Nie można było tak poprostu sobie odejść od kaszla. Wepchnąłem się więc do środka i wyciągnąłem radio. Potem położyłem się jeszcze pod silnikiem i wpychając łape do zamka otwarłem tylną klape. Wykręciłem gaźnik, cewke i wszystko pozamykałem. Jeszcze po godzinie wróciliśmy do auta bo okazało się, że radio było w specjalnym gnieździe i to gniazdo też trzeba wyciągnąć. Gdy wszystko było już okej poszliśmy do domów. Znowu minęło kilka dni gdy przyszedł sąsiad do mnie do domu i zaczął się pieklić do mojej babci, że co prawda straty są malutkie to nie można pozostawić bez kary tego co gaźnik jego bez pozwolenia bierze. Ja przyszedłem kilka minut od jego wyjścia. Gdy babcia mnie zapytała czy zostałem złodziejem z udawanym oburzeniem udałem się do sąsiada. On usilnie twierdził, że ma świadka na to jak ja i kumpel kradniemy radio (rzeczywiście widziała nas kobieta z naprzeciwka ale tylko jak rześmy się po placu kręcili, a to nie żaden dowód. Facet powiedział, że to radio co prawda było zepsute bo kasety nie działały (działają, sprawdzałem) i że warte jest co najwyżej 20 złotych, a gaźnik też już zjechany był (zregenerowałem i czeka na sprzedaż za 50 zeta) to zacząłem się z niego **********ć, że takiego gówna to nikt kto się chociaż trochę szanuje by nie ukradł. Jeszcze opowiadał bajki, że koła mu zmieniłem i w ogóle straszne brednie. Powiedział nawet, że odciski sobie sprawdzi. Życzyłem mu powodzenia i już całkiem rozluźniony (policja nie podejmuje żadnych poszukiwań gdy wartość strat jest tak niska) poszedłem do domu.
Co prawda mało prawdopodobne były jekiekolwiek najścia policji na mój dom to pocięliśmy malucha na wszelki wypadek na dwie części (żeby go można było na złom wywieść) i ładnie zakitował mi kumpel numery w tym białym. Oczywiście nic się niepokojącego niedziało ale za to sąsiadowi który oskarżył mnie i mojego kumpla teraz wszyscy robią koło dupy (facet prowadzi niezarejestrowaną działalność) i w ogóle ma we wsi przesrane (sprowadził się tu niedawno i będzie musiał chyba stąd spieprzać) - ogólnie Sajgon. Sprawa w każdym razie ucichła, a ja wziąłem się do przekładania wszystkich części do nowego auta.
Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane
|