Ta, Budzynski na kazdym kroku cos o Wladcy Pierscieni napomkuje.
Ot taki cytacik z wywiadu z Tarantino: quote: Twoje produkcje słyną z perfekcyjnie dobranej oprawy dźwiękowej. W jaki sposób dopasowujesz muzykę do wydarzeń na ekranie?
To moje ulubione zajęcie. Wymyślić fabułę i napisać scenariusz to jedno, ale tak naprawdę dopiero dzięki muzyce film zaczyna nabierać realnych kształtów. Mówiąc szczerze, nad ścieżką dźwiękową zaczynam się zastanawiać, jeszcze zanim napiszę choćby jedno słowo. To pierwsza rzecz, jaką się zajmuję. Mam u siebie taki pokoik z płytami, wygląda bardziej jak magazyn sklepu muzycznego, tyle tego towaru tam jest. Zbierałem płyty od dzieciństwa, i z czasem tego towaru mi jeszcze przybyło. Mnóstwo krążków zalega tam w wielkich koszach, a ja przekopuję się przez to wszystko, próbując odnaleźć właściwy rytm, właściwą tonację. Najtrudniej jest wybrać kawałek, który ma lecieć podczas początkowych napisów. To on nadaje filmowi nastrój i tempo. Kiedy już się na coś zdecyduję, to już później wiem, jak cała reszta ma wyglądać. W 'Kill Bill' słychać całą mieszankę różnych brzmień, każde z innej bajki. Podczas sekwencji anime gra muzyka ze spaghetti westernu. W scenie żywcem wziętej z samurajskiego filmu - tej z padającym śniegiem - słychać flamenco. I tak dalej, i tak dalej. To i tak jest nic w porównaniu z tym, co robili faceci z Hongkongu - oni kradli żywcem całe soundtracki! Na przykład Lalo Schifrin mógłby dostać zawału, z niego rżnęli bezlitośnie. Ale co z tego? Nawet gdyby zadzwonił do swojego prawnika, żeby pozwać kogoś do sądu, musiałby pojechać do Hongkongu, wytoczyć sprawę w Hongkongu i siedzieć tam na tyłku przez cały proces. Nie kalkulowałoby się. Dlatego zazwyczaj twórcom filmów kung fu wiele rzeczy uchodziło na sucho. Nawet jeśli do scen walki podkradali soundtracki z takich produkcji, jak 'Północ, północny zachód', 'Shaft' czy 'Dobry, zły i brzydki'. Tak swoją drogą, wydaje mi się, że w tym plagiatowaniu był jednak pewien element kreacji, artystycznego wyzwania. Czasami trudniej opracować choreografię pojedynku, żeby pasowała do gotowej muzyki, niż dopisać oprawę do nakręconej już walki.
- stopklatka.pl
__________________
Some days, some nights. Some live, some die. In the way of the samurai.
Zgłoś post do moderatora | IP: Zalogowane
|